Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Brzeszcze. 11-latek podjął wyzwanie, które prezes PZPN Zbigniew Boniek rzucił reprezentantom Polski [ZDJĘCIA]

Bogusław Kwiecień
Chłopiec przyszedł na świat z wadami wrodzonymi wzroku i słuchu. Na jedno oko niedowidzi, ale mimo to chce zostać piłkarzem. Marzy o grze w dobrych klubach

Jakub przyszedł na świat z wadami wrodzonymi wzroku i słuchu. Na jedno oko niedowidzi, ale mimo to chce zostać piłkarzem. Marzy o grze w dobrych klubach. Na początek w Górniku Zabrze, a potem może nawet w Barcelonie. Na razie 11-latek z Jawiszowic podjął wyzwanie, które prezes PZPN Zbigniew Boniek rzucił reprezentantom Polski.

Obraz jak znaczek pocztowy

Jakub w chorym oku ma obraz pomniejszony. - Jak znaczek pocztowy - tłumaczy Dorota Dziadkowiec, mama 11-latka z Jawiszowic. O chorobie syna nie od razu było wiadomo. - Nie było żadnych zewnętrznych objawów, Kuba nie zezował, nie miał oczu rozbieganych. Zachowywał się jak w pełni zdrowe dziecko - zaznacza pani Dorota. - O tej niepełnosprawności sprzężonej wzrokowo-słuchowej dowiedzieliśmy, dopiero gdy był w wieku przedszkolnym - dodaje. Rodzicom ciężko było się z tym pogodzić, ale o żadnym załamaniu nie było mowy. Sam Kuba też pokazał im, że jest małym wojownikiem. Nie zamierza się poddawać i rezygnować ze swojej wielkiej piłkarskiej pasji.

Pewnie dostał to w genach, bo urodził się w rodzinie sportowej. Mama była pływaczką w Górniku Brzeszcze, a następnie lekkoatletką. Tata grał w piłkę w Górniku Brzeszcze, a potem przeszedł do GKS Tychy. Starsza siostra Klaudia z kolei jeździła konno.
4-letniego Kubę na pierwszy trening w LKS Skidziń zawiózł ojciec. Chłopak przyznaje, że początki były ciężkie. Wśród starszych kolegów czuł się zagubiony. Musiało minąć trochę czasu, zanim się przełamał. Duża w tym zasługa trenera Krzysztofa Zarzyckiego, który na dobre zaszczepił w nim piłkarskiego bakcyla. - Z czasem ledwie wstawał rano i już miał piłkę przy nodze - opowiada Dorota Dziadkowiec.

W goglach jak Davids

Kuba na treningi i mecze zakłada specjalne okulary korygujące. Jak ich jeszcze nie miał, to na boisku, gdy nie widział dokładnie bramki, starał się pokazać, że jest silny. - Tak strzelałem, żeby bramkarz się wystraszył - opowiada 11-latek.
Teraz wielu rywali już wie, że ma w nogach moc. - Można powiedzieć, że wada stała się jego siłą - dodaje mama, która wierzy, że jej syn będzie kiedyś widział normalnie. Jakub ma za sobą pierwszą operację, dzięki której odzyskał w pełni słuch. Na operację oka trzeba zaczekać. Możliwa będzie dopiero po okresie dojrzewania.

- Może do tego czasu uda się wynaleźć w pełni skuteczną metodę, która pozwoli usunąć tę wadę. Postęp w medycynie jest przecież ogromny - ma nadzieję Dorota Dziadkowiec. Kuba i rodzice nie zamierzają jednak tylko czekać, kiedy lekarze dadzą mu szansę. Ci są w szoku, gdy słyszą, że ich mały pacjent z takim zacięciem regularnie trenuje i gra w piłkę.

Kuba przypomina przy takich okazjach historię Edgara Davidsa, gracza Ajaksu Amsterdam i reprezentacji Holandii, który także grał w piłkę w takich specjalnych goglach, które potem stały się jego znakiem rozpoznawczym. Gogle, nawet takie specjalne czasami bywają problemem. 11-latkowi zdarzyło się już, że dostał piłką w twarz. - Krew mi się trochę polała i na jakiś czas miałem ślady pod okiem, ale to nic - mówi chłopiec. Na szczęście są tak mocne, że się nie rozbiły.

Rady od Łukasza Piszczka

Kuba przyznaje, że ważne dla niego było spotkanie z zawodnikiem Borusii Dortmund i reprezentacji Polski Łukaszem Piszczkiem, które zorganizował tata. - Dał mi radę, żebym nie rezygnował z grania, że w futbolu liczy się pracowitość. Podobno, jak mi powiedział, na początku swojej gry, był najgorszy w drużynie, ale ciężką pracą osiągnął sukces - mówi 11-latek, dodając, że tego stara się cały czas trzymać.

Ze Skidzinia przeszedł do szkółki w Brzeszczach. Tutaj ćwiczył pod okiem Rafała Przemyka. Potem były Dankowice, gdzie z kolei ćwiczył u Wojciecha Sadloka i w końcu znalazł się w Górniku Zabrze.
Nie było to takie proste. Najpierw musiał przejść testy. Okazało się, że wypadł obiecująco i tak zaczął trenować w grupach młodzieżowych legendarnego polskiego klubu. Tutaj jego szkoleniowcem był Robert Romaniuk i to pod jego okiem zrobił ogromne postępy.

Dojazdy na treningi do Zabrza były jednak uciążliwe. W jedną stronę jest 75 km. Wracał późno. Dla młodego człowieka to było bardzo męczące, tym bardziej gdy trzeba jeszcze chodzić normalnie do szkoły. I tak z Zabrza na dwa lata został „wypożyczony” do Unii Oświęcim. W klubie trenuje trzy razy tygodniowo. Oprócz tego ma dwa treningi indywidualne.

- Biorąc pod uwagę wadę wzroku, to co osiągnął, to jest mistrzostwo świata - chwali podopiecznego Szymon Grzywa, który od dwóch miesięcy prowadzi z Kubą zajęcia indywidualne. - Na pewno to, co go wyróżnia, to ogromna pracowitość. Z pewnością ambicji mu nie brakuje - dodaje szkoleniowiec.

Poza tym Kuba jeździ na obozy z Górnikiem. Był już dwukrotnie także na Polish Soccer Skils w Zakopanem i Spale oraz na zgrupowaniu w Goczałkowicach pod patronatem Łukasza Piszczka, gdzie zajęcia prowadzili trenerzy z Dort­mundu.

11-latek zdaje sobie sprawę, że wszystko co dotąd osiągnął, nie byłoby możliwe, gdyby nie wsparcie rodziców. Mama i tata wożą go na treningi, a w wolnych chwilach tata dodatkowo z nim jeszcze ćwiczy. - Nie robimy nic na siłę. Widzimy, że Kuba tego bardzo chce, że piłka jest dla niego na pierwszym miejscu, więc staramy się mu w tym pomóc - podkreśla Dorota Dziadko­wiec.
Tym bardziej że udaje mu się jakoś pogodzić uprawianie futobolu z nauką. - Daję sobie radę - odpowiada 11-latek na pytany, jak idzie mu w szkole. Najlepiej lubi wf, angielski, historię i religię, bo mało się pisze. Niewykluczone, że od nowego roku szkolnego pójdzie do Szkoły Mistrzostwa Sportowego.

Podjął wyzwanie Bońka

Obecny rekord Kuby w liczbie podbić piłki bez przerwy to 1164! Gdy usłyszał o wyzwaniu, jakie prezes PZPN Zbigniew Boniek rzucił kadrowiczom przygotowującym się do mundialu w Rosji o podbijaniu piłki siedząc na stołku, postanowił spróbować swoich sił. Półtorej godziny ćwiczył w ogródku i w końcu zrobił 60 „kapek”, o 10 więcej niż zaproponował Boniek.
Był lepszy od Roberta Lewandowskiego, Wojciecha Szczęsnego i Grzegorza Krychowiaka, bo oni poprzestali na 50.
Jego idolami wśród polskich piłkarzy są Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski, a wśród zagranicznych Messi. Marzy o tym, aby grać kiedyś w dobrym zagranicznym klubie, na przykład Barcelonie.

W czasie mistrzostw w Rosji poza Polakami kibicuje Brazylii, Francji i Argentynie, bo podoba mu się futbol techniczny.

MISTRZOSTWA ŚWIATA W PIŁCE NOŻNEJ ROSJA 2018:

WIDEO: MŚ 2018: To wszystko, co MUSICIE wiedzieć o mundialu w Rosji!

Źródło: vivi24

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto