Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dunajec ulubioną rzeką sądeczan. W jaki sposób ją wykorzystywano?

Redakcja
Dunajec zawsze miał dla Nowego Sącza duże znaczenie
Dunajec zawsze miał dla Nowego Sącza duże znaczenie fot. arch. Tomasz Jacek Lis
O znaczeniu Dunajca dla Sądecczyzny można dużo pisać, gdyż to właśnie istnienie tej rzeki przez wiele lat jeden z głównych stymulatorów rozwoju gospodarczego zarówno Nowego Sącza jak i całego regionu. Dziś jednak nie chciałbym pisać o tego rodzaju korzyściach „płynących” z Dunajca. Chciałbym skupić się nie na gospodarczych korzyściach, a rekreacyjnym wykorzystaniu dobrodziejstwa jakie rzeka oferowała i wciąż oferuje.

Przełom XIX i XX wieku w Galicji to nie tylko dynamiczny rozwój gospodarczy i przemysłowy, ale również okres, gdy bogacące się społeczeństwo dostrzegać zaczęło zalety spędzania wolnego czasu na powietrzu. Uprawianie sportów i ruch przestały budzić czyjekolwiek zdziwienie i coraz częściej towarzyszyły wypoczynkowi. W niedziele lub w czasie urlopu starano się uciekać od miejskiego zgiełku na rzecz kontaktu z naturą. Dobrym miejscem, zwłaszcza latem, była wizyta nad rzeką, która oferowała spragnionym ruchu, zarówno aktywność fizyczną jak i przyjemny chłód. I chociaż dzisiaj czasy mamy inne, zalety ze spędzania czasu nad Dunajcem wciąż są takie same.

Niestety również wady, gdyż rzeka zarówno dzisiaj, jak i 100 lat temu nie należała do najczystszych. Jak pisze Łukasz Połomski w swojej monografii dotyczącej Nowego Sącza:

„Nowosądeczan nie przerażała świadomość, że wpadały do niej różnego rodzaju ścieki, swoje mundury prali w niej żołnierze, a bieliznę praczki. Ponadto Dunajec był miejscem niebezpiecznym - kąpiel w nim wielokrotnie kończyła się śmiercią.”

Tłumy żądne kontaktu z wodą wybierały się nad Dunajec, żeby wypocząć, co wkrótce zostało dostrzeżone i skomercjalizowane. Na rzece zaczęły powstawać kąpieliska. Zgodnie z ówcześnie panującą moralnością osobno dla kobiet i osobno dla mężczyzn. Także społeczność żydowska miała swoje odosobnione miejsce, gdzie w spokoju mogła zażywać kąpieli.

Na krótko przed ekscesami do jakich doszło w Sarajewie 28 czerwca 1914 r., i wybuchem I wojny światowej, w Nowym Sączu powstała inicjatywa utworzenia na rzece przystani wioślarskiej, wchodzącej w skład wielkiego kompleksu rekreacyjno-wypoczynkowego nazywanego „Wenecją”. Zakątek, swoją nazwę wziął od znajdującej się na prawym brzegu rzeki restauracji „Willa Venetia”, należącej do Wojciecha Wilczyńskiego, powstałej w latach 1898-1900.

Towarzystwo Wioślarskie cieszyło się ogromną popularnością wśród nowosądeczan. Klub już na starcie liczył prawie 100 członków. W 1913 r. po raz pierwszy odbyły się zawody, w trakcie których zawodnicy mogli konkurować w kajakarstwie, wioślarstwie i w piłce wodnej. Wiele emocji wzbudziły również skoki do wody z trampoliny ustawionej na ponad trzech metrach wysokości. W kolejnych latach ośrodek zyskał pawilon, z którego korzystali zarówno kajakarze jak też pływacy. Wkrótce na trasie Nowy Targ - Nowy Sącz zaroiło się od amatorów sportów wodnych, nie tylko z Galicji, ale również Górnych Węgier jak nazywano tereny dzisiejszej Słowacji.

Oprócz sportów wodnych „Wenecja” oferowała również wypoczynek nieco mniej absorbujący mięśnie. Można było pospacerować alejkami w „Parku Strzeleckim”, będącym nadbrzeżną częścią kompleksu, zjeść coś smacznego, czy napić się piwa z browaru Marsów, który cieszył się popularnością na całej Sądecczyźnie. W krótkim czasie „Wenecja” stała się więc ulubionym miejscem spędzania wolnego czasu dla rodzin z dziećmi, młodzieży, a także zakochanych par.

W zależności od okoliczności organizowano tu festyny, imprezy sportowe, wydarzenia kulturalne i rozrywkowe. Jednym z nich były „Wianki” organizowane w 1903 r. przez Towarzystwo Szkoły Ludowej, które wywołały sprzeciw kościoła, gdyż ten widział w imprezie nawiązania do pogańskich zwyczajów. Pomysłodawcy wydarzenia starali się jednak raczej nawiązać do tradycji ludowych, a także wprowadzić nieco egzotyki. Tego typu mieszanka rodzimego folkloru z afrykańskimi tradycjami przypadła do gustu mieszkańcom, którzy mimo „niepewnej pogody”, jak donosiła ówczesna prasa, dopisali w liczbie kilku tysięcy. Była to jedna z pierwszych masowych imprez w plenerze jaką udało się zorganizować w Nowym Sączu. Oprócz TSL imprezy organizowali także przedsiębiorcy, którzy najmowali „Wenecję”.

Pierwsza wojna światowa szczęśliwie ominęła zakątek, dzięki czemu już na krótko po zakończeniu działań wojennych miejsce to ponownie zaczęło tętnić życiem. Odpoczywająca nad Dunajcem Zofia Nałkowska w swoim Dzienniku przytacza następujący opis nowosądeckiej „Wenecji”:

„Rzeka płynie prędko, szeroką falą - w brzegach zielonych związanych dwoma wspaniałymi mostami. Znalazłam sobie miejsce naprzeciw przestrzeni wody, nieba i zieloności. Usłyszałam dźwięki muzyki. Patefon gra o dziwo Beethovena. Poczułam się jak w zagranicznym kurorcie. A może nawet piękniej”

Nad Dunajec wrócili również sportowcy. W 1930 r. stawy nad rzeką, w których ćwiczyli wioślarze zostały przekazane na własność Towarzystwu Wioślarskiemu, które wznowiło po wojnie swoją działalność. W 1934 r. na wodach Dunajca odbyły się zawody, w których brali udział zawodnicy z Czechosłowacji, Austrii, Niemiec i oczywiście z Polski. Rywalizacja stała na bardzo wysokim poziomie. Zwycięzca Międzynarodowego Wyścigu Górskiego na Dunajcu, Gregor Hradetzky został dwa lata później mistrzem olimpijskim na Olimpiadzie w Berlinie.

Zawody, które rozsławiły Nowy Sącz jako miejsce przyjazne sportom wodnym, były pierwsze i zarazem ostatnie, gdyż kilka miesięcy później Małopolskę nawiedziła powódź, która zniszczyła infrastrukturę niezbędną do przeprowadzania zawodów. Mimo to aż do drugiej wojny światowej kompleks działał, jednak jego blask ze względu na brak inwestora, który mógłby tchnąć nowe życie w „Wenecję”, z roku na rok bladł, by w końcu zgasnąć w czasie II wojny światowej.

Jak donoszą lokalne media w ostatnich kilku latach trwają próby reaktywacji kultowego dla nowosądeczan miejsca. Szkoda, że na zapowiedziach władz się kończy, bo nowa „Wenecja” mogłaby nawiązać do pięknej tradycji sprzed 100 lat. Tego miejsca bardzo w mieście brakuje.

Wielkanocna kuchnia w niecodziennym wydaniu

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Dunajec ulubioną rzeką sądeczan. W jaki sposób ją wykorzystywano? - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto