Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzieci strzelają z wiatrówek, a rodzice nie widzą w tym nic złego!

Magdalena Balicka
Magdalena Balicka
W jednym tygodniu w powiecie chrzanowskim doszło do dwóch wypadków z udziałem dzieci. W Balinie 10-latek zastrzelił z broni swojego psa, a w Sierszy chłopiec postrzelił się w nogę.

Chrzanowianie są poruszeni serią wypadków z udziałem dzieci i karabinu pneumatycznego. W miniony poniedziałek 10-letni chłopak z Balina, wykorzystując nieuwagę rodziców, zabrał na podwórko wiatrówkę i zaczął strzelać do swego psa. Ze wstępnych informacji policji wynika, że działał celowo. Kundelek zginął na miejscu.
Dzień później w Trzebini-Sierszy podobną bronią zaczął bawić się 8-latek. Postrzelił się w nogę. Na szczęście chłopczyk wyszedł już ze szpitala, ale obie sprawy trafiły do sądu dla nieletnich.

- To nie do pomyślenia, by trzymać w domu broń i to w miejscu dostępnym dla dzieci - oburza się Wanda Ponisz, przedwodnicząca os. Siersza w Trzebini. Tego samego zdania jest proboszcz miejscowej parafii, ks. Stanisław Krzysik.
Wiatrówka jest jak sportowa zabawka?
Reporterom "Gazety Krakowskiej" udało się dotrzeć do jednej z rodzin. Pani Halina z Sierszy, mama 8-letniego Patryka, który postrzelił się w nogę, w ogóle nie widzi problemu, a tym bardziej swojej winy.

- Przecież w dzisiejszych czasach każdy ma wiatrówkę. To nie jest żadna broń palna, tylko taka służąca do zabawy. Strzelamy z niej do celu, ćwicząc oko - wyznaje beztrosko pani Halina, dziwiąc się zainteresowaniem mediów. - Syn jest cały i zdrowy. Nic się nie stało - ucina rozmowę, choć z opowieści sąsiadów wynika, że rodzina chciała uniknąć rozgłosu, dlatego zawiozła syna do szpitala w Jaworznie, a nie w Chrzanowie i trzeba było nadrobić sporo drogi.

Zapytaliśmy Patryka, czy po wypadku i wizycie w szpitalu nadal będzie podkradał rodzicom wiatrówkę. - Nie, już nigdy nie będę się nią bawił - zarzeka się chłopczyk.
Sąsiedzi rodziny są oburzeni zajściem i potępiają rodziców, że nie dopilnowali dziecka. - Przecież gdyby ten maluch wycelował sobie w brzuch albo w głowe, mógłby tego nie przeżyć - przekonuje jedna z sąsiadek z ulicy Dembowskiego w Sierszy, prosząc o anonimowość. - Nie chcę kłótni z sąsiadami. Uważam jednak, że powinni być bardziej odpowiedzialni - dzieli się spostrzeżeniami.

Strzelał do swojego psa jak do śmiecia
W niewielkim Balinie przy ul. Dworcowej także huczy od plotek. - Jak chłopak ma szanować zwierzęta, skoro rodzice ich nie szanują. Tam kundel jest jak gryzoń, tyle tylko, że ma pilnować chałupy - wyznaje starszy pan.

Oba zdarzenia stały się tematem dla psychologów i policji. Pierwsi zastanawiają się, czy nie powinno zaostrzyć się prawa, które aktualnie nie wymusza posiadania pozwolenia na broń pneumatyczną. - Wiatrówkę może kupić każdy, nawet dziecko w sklepie internetowym i to już za 100 złotych - przyznaje Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji, podkreślając, że surowsze powinny być też kary dla opiekunów, którzy nie potrafią zabezpieczyć tego typu broni przed swymi pociechami.

- Nadal badamy, jak doszło do tego, że wiatrówka znalazła się w rękach małoletnich i czy rodzice rzeczywiście zawinili. Sprawę rozstrzygnie sąd rodzinny - dodaje rzecznik policji, przypominając, że za narażenie dziecka na utratę zdrowia lub życia grozi do pięciu lat więzienia.

Broń każde dziecko kupi przez internet
Okazuje się, że zakup wiatrówki rzeczywiście nie jest trudny. Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zadzwonili do dwóch sklepów internetowych i tonem głosu imitującym dziecko próbowali dopytać o szczegóły transakcji. Żaden ze sprzedawców nie zareagował nawet wtedy, gdy prosiliśmy go o przesyłkę za pobraniem, zdradzając, że nie mamy swojego konta i czekamy na kieszonkowe od mamy. "Nie ma sprawy. Można zapłacić przy odbiorze, to tylko 10 złotych więcej" - usłyszeliśmy od jednego z internetowych handlarzy.
Przemysław Rejdych z Trzebini, doradca burmistrza ds. bezpieczeństwa, przyznaje, że sprawa jest mocno kontrowersyjna.

- Winę za oba zdarzenia ponoszą tylko i wyłącznie rodzice tych dzieci - twierdzi bezkompromisowo. Uważa, że powinni zostać surowo ukarani. - Strzał z wiatrówki naprawdę może zabić albo poważnie uszkodzić. Na przyklad trafiając w oko, musimy się liczyć, że je stracimy - zaznacza Rejdych. Podczas kolejnych spotkań z młodzieżą szkolną zamierza poruszyć temat broni. - Niestety, wiatrówki są coraz bardziej popularne - przyznaje.

Uważaj na dziecko!
W powiatach chrzanowskim i olkuskim w ciągu ostatnich lat było kilka niebezpiecznych zdarzeń z udziałem dzieci.
Latem 2012 roku z trzeciego piętra bloku w Chrzanowie wypadł z okna 2,5-letni chłopczyk. Cudem przeżył. Po zdarzeniu matka chłopca za pośrednictwem "Gazety Krakowskiej" ostrzegała wszystkich rodziców, by nie zostawiali otwartych na oścież okien ani balkonów. Przyznała, że wraz z mężem zajęli się domowymi obowiązkami, na chwilę spuszczając z oka swą ciekawską pociechę. W tym czasie chłopczyk wspiął się na komodę ustawioną przy otwartym oknie, wychylił się i wypadł.
Warto też uczulić swe dzieci, by wracając ze szkoły, nie zbaczały z drogi do domu ani nie wdawały się w dyskusje z nieznajomymi.

Jesienią ubiegłego roku na chrzanowskim os. Północ pedofil zaciągnął w okolice ogródków działkowych 10-letniego chłopca i wykorzystał go seksualnie. 49-letni Roman B. kilka dni po zdarzeniu trafił do aresztu. Kilka tygodni temu sąd skazał go na 12 lat więzienia.
Najczęstszym przewinieniem rodziców jest opiekowanie się dziećmi pod wpływem alkoholu.
W powiecie chrzanowskim i olkuskim co roku policja interweniuje w dziesiątkach takich przypadków. Najczęściej sprawa wychodzi na jaw dzięki sąsiadom lub przypadkowym przechodniom, jak miało to miejsce w kwietniu ubiegłego roku na dworcu autobusowym w Chrzanowie. Jedna z pasażerek czekających na autobus zaalarmowała funkcjonariuszy, widząc, że ledwo trzymająca się na nogach kobieta stała obok z niemowlęciem w wózku. Okazało się, że miała we krwi prawie 3 promile alkoholu. Policja przekazała dziecko babci, a sprawa trafiła do Sądu Rodzinnego.

Trzy lata temu w Chrzanowie dziecko o mały włos nie wpadło do studzienki kanalizacyjnej przy chrzanowskim Orliku po tym, jak złomiarz ukradł pokrywę.
Opiekując się dziećmi, miejmy oczy dookoła głowy i pamiętajmy, że to my odpowiadamy za ich bezpieczeństwo.

Ewelina Żak, psychoterapeutka z Poradni Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży w Olkuszu, komentuje dwa zdarzenia z powiatu chrzanowskiego.

Czy dzieciaki, które sięgnęły po broń, mogły mieć świadomość, że to niebezpieczne narzędzie, którym mogą zabić lub zranić siebie lub kogoś innego?
Owszem, dziecko ma taką świadomość, ale tylko wtedy, kiedy rodzic z nim rozmawia i tłumaczy, pokazuje i wskazuje zagrożenia. Jednak w tym wieku dziecko jest ciekawe, mimo że tato ostrzegał. Dlatego czujność rodzica i odpowiednie zabezpieczenie ostrych i palnych przedmiotów jest najważniejsze. Trzeba ufać dzieciom, jednak też kontrolować zwłaszcza w czasie wakacji, kiedy ma mnóstwo wolnego czasu. Dla dziecka, które ma 8 czy 10 lat, wiatrówka wcale nie jest bronią, tylko zabawką, jak pistolet na wodę.

Ta "zabawa" mogła zakończyć si ę tragicznie. I w pewnym sensie zakończyła, bo jedno dziecko raniło się w nogę, a drugie zabiło swego psa. Czy winy nie ponoszą za to rodzice?
Zadaniem rodziców było zabezpieczenie przedmiotów niebezpiecznych, zamknięcie ich na klucz, by dziecko nie miało do nich dostępu. Pamiętajmy, że dziecko nie jest ani dobre ani złe. Do jednego i drugiego ciągnie go tak samo. Dopiero zakazy i nakazy rodziców wkładają je w normy społeczne, pomagając odróżnić, co jest dobre , a co złe. Co bezpieczne, a co nie.

Jakie inne niebezpieczne pomysły dzieciom mogą przychodzić do głowy?
Chodzenie po niebezpiecznych strychach, wdrapywanie się na meble, pływanie w miejscach niedozwolonych, bawienie się sprzętami zarezerwowanymi dla dorosłych, na przykład wkładanie palca w imadło, dotykanie piły, kosiarki. No i oczywiście niebezpieczne używki: alkohol i papierosy. Przy mniejszych dzieciach warto też zwracać uwagę na otwarte okna i balkony. Pamiętam 5-latka, który wypadł z okna. Na szczęście skończyło się na kilku siniakach i potłuczeniach.

Proszę wyraźnie powiedzieć rodzicom, co robić, by zapobiec nieszczęściu.
Bardzo ważne, żeby słuchać swoich dzieci, rozmawiać z nimi czy choćby wysłuchać, jakie mają pomysły. I robić to bardzo uważnie, bo często słyszę od dzieci, że mówią o czymś rodzicom, ale rodzice tego nie słyszą albo nie słuchają, bo tata ogląda telewizję, a mama coś gotuje. Najpierw należałoby omówić z dzieckiem, co złego może spotkać je w domu. Wyjaśnić zasady postępowania z gazem, ostrymi narzędziami. Ostrzec przed wychylaniem się przez okno i wspinaniem na meble. Po prostu miejmy czas dla swych dzieci.
Rozmawiała Magdalena Balicka



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto