Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Na lodowisku przydałyby się chociaż wiaty nad ławkami...

Halina Gajda
fot. archiwum
Ferie trwają, lodowisko jest pełne dzieci i młodzieży. Wszystko fajnie, ale rodzice narzekają, że ciągle brakuje zaplecza, by można było się przebrać, zostawić w suchym i ciepłym miejscu buty i kurtkę.

Zróbcie coś, może wpłyniecie na szefostwo naszego kompleksu sportowego, żeby w końcu zrobili coś z tym fantem, jakim jest lodowisko - słyszę w słuchawce telefonu. - Dzieciaki przebierają się przy bandach, ale nie mają gdzie zostawić butów. Kładą je, gdzie można, czyli pod ławkami. Jest dobrze, gdy pogoda, bo inaczej to śnieg do nich sypie.

Na lodowisko z ręcznikiem do wytarcia siedziska

Za oknem sypie śnieg, ale wolne popołudnie skusiło i rodziców i dzieci, by wyjść i trochę się poruszać. Co widać? Rząd żółtych siedzisk, a na nich szaliki, rękawiczki, a pod nimi buty. Niektórym chyba bardzo się spieszyło na ślizgawkę, bo rzeczy wyglądają, jak porzucone. Coś na zasadzie ciśnięcia w kąt plecaka z książkami, bo ważniejsza od tego, gdzie wyląduje, jest dobra zabawa z kumplami. Tak jest tu na co dzień. - Buty ściągnąć łatwo, ale znacznie trudnej je potem ubrać - mówi pani Anna, mama przedszkolaka, który gdy rozmawiamy, szaleje na lodowisku. - Po dwóch godzinach, przy tej temperaturze, one są po prostu zlodowaciałe i wilgotne - dodaje.

Na lodowisku bywa niemal codziennie, od kilku dni. Tym razem przyniosła ze sobą… ręcznik. - Sypie przecież cały czas. Siedziska są mokre, leży na nich śnieg, a na niektórych lodowo-wodna breja. Trzeba gdzieś przysiąść, bo stojąc na jednej nodze, łyżwy ubrać trudno - tłumaczy. - Dziecko, to nie czapla - próbuje żartować.

Też mówi o zadaszeniu. Nawet nie takim nad całą płytą lodowiska, tylko nad wspomnianymi ławkami. Żeby przynajmniej były suche i żeby było miejsce na buty, torbę z łyżwami czy grubą kurtkę, jeśli ktoś się przebiera. - Żadna wielka konstrukcja, daszek nad głową - pokazuje rękoma.

Szef wie, poleca wypożyczalnię, o dach będzie się starał

Mariusz Duszowicz, szef OSiR opowieści rodziców przyjmuje. Nie przerywa, trochę może nawet podziela, ale recepty od ręki nie ma. Jedyną jest propozycja skorzystania z otwartej właśnie wypożyczalni łyżew, gdzie jest trochę miejsca pod dachem. Zachęca, żeby przyjść, sprawdzić, skorzystać. Innego rozwiązania, przynajmniej na razie nie ma. Powód ten sam, co wszędzie: kasa.

- Zadaszenie nad całą płytą lodowiska rozwiązałaby nie tylko kwestię, o której mówią rodzice - mówi wprost.

Ma na myśli na przykład topnienie płyty, gdy temperatura wzrasta albo zbierania się wody, gdy pada deszcz. W sezonie zimowym jak wiadomo, bywa różnie, a dach nad płytą pozwalałby jeździć niezależnie od tego, co dzieje się na niebie. Koszty wcale małe nie są. Licząc bardzo szacunkowo, na podstawie doświadczeń innych, potrzeba miliona z kawałkiem. OSiR-u zwyczajnie na to nie stać. Ośrodek funduszami musiałoby wesprzeć miasto. Inne rozwiązanie to wypożyczenie konstrukcji, czyli owego dachu. - Nie tak kosztowne, jak budowa - zwraca uwagę dyrektor Duszowicz.

Całość przyjeżdża trochę jak namiot, rozkłada się w założonym miejscu i działa. Skoro nie pełne, stałe zadaszenie, to może choć to? Zapowiada, że będzie działał w sprawie. Pomysł z daszkiem go nie przekonuje. Z doświadczenia choćby piłkarzy. Oni mają takie zadaszenia, ale wedle relacji Duszowicza, nie spełniają one swojej funkcji. Gdy pada, deszcz i tak zacina do środka. Ochrony wiele nie ma.

Plany są, ale jak dalece im do realizacji, tego nie wiem nikt

Robert Ryndak, przewodniczący Rady Miasta, twierdzi, że temat lodowiska zna, że jest on ciągle żywy. Rozkłada jednak ręce: kasa nas trzyma. - Sami nie udźwigniemy - rozkłada ręce. - Nie pozostaje nic innego, jak szukać programów zewnętrznych - dodaje.

Pomysł jest taki: tały dach, który miał ruchome zewnętrzne ściany, tak by latem, gdy na lodowisku działają korty tenisowe, można je było rozsunąć albo nawet zdjąć. To jednak wszystko melodia przyszłości. Nawet nie wiadomo jak dalekiej. Owszem, lodowisko ma nową wypożyczalnię łyżew, jest sucho, można zostawić buty… - Tylko miejsca jest naprawdę mało - relacjonuje mi pani Anna.

- Gdy byłam z synem, na lodowisku było z siedemdziesiąt osób. Nie ma takiej siły, by zmieścili się tam wszyscy - dodaje.
Na lodowisko znowu przyszła z ręcznikami.

Gazeta Gorlicka

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Gorlice. Na lodowisku przydałyby się chociaż wiaty nad ławkami... - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto