Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Wasilewski: Cieszę się, że wróciłem do żywych! [ZDJĘCIA]

Bartosz Karcz
Nie w pawilonie medialnym, a w Loży Prezydenckiej na stadionie Wisły Kraków odbyła się prezentacja nowego piłkarza „Białej Gwiazdy” Marcina Wasilewskiego. Przyszło na nią dużo dziennikarzy, co lekko zaskoczyło nowego gracza krakowskiego klubu: – Witam wszystkich bardzo serdecznie. Tyle zdjęć nie miałem robionych przez ostatnie osiem lat. Dobrze się zaczyna… Jest trochę zaskoczenie, że ta prezentacja jest tutaj, ale jeszcze raz chciałbym podziękować za takie przyjęcie. Cóż, przyjęcie jest królewskie. Teraz z mojej strony pozostaje zaprezentować się jak najlepiej na boisku, tam gdzie moje miejsce – rozpoczął z uśmiechem na ustach „Wasyl”.

Ułatwione zadanie miał tym razem dyrektor sportowy Wisły Manuel Junco, który przy prezentacjach nowych piłkarzy „Białej Gwiazdy” przedstawia ich. – Z mojej strony dzisiaj będzie „krótka piłka” – powiedział Hiszpan. – Przeważnie, gdy mamy prezentacje, muszę przedstawiać zawodników. Opowiadać o ich karierze, itp. Dzisiaj tego robić nie muszę. Wszyscy wiedzą, kto do nas przychodzi. Mogę zatem tylko przywitać Marcina w klubie i życzyć powodzenia.

Piłkarz nie chciał powiedzieć, jak długo trwały jego negocjacje z Wisłą. – Nie chciałbym tego zdradzać. Ważne, że wszystko doszło do skutku. To jest najważniejsze. Cieszę się tylko, że udało się to utrzymać przed dłuższy czas w tajemnicy i udało nam się w spokoju dojść do porozumienia – żartował zawodnik.

Wasilewski przez ostatnie miesiące pozostawał bez klubu. Po rozstaniu z Leicester trenował indywidualnie. – Nie ukrywam, że to był jeden z cięższych momentów w mojej przygodzie z piłką – przyznał zawodnik. – Jeden miałem po kontuzji, drugi teraz. Jeden kontrakt się skończył, a przy tym rytm treningowy i meczowy. Ciężko się było z tym pogodzić. Trenowałem indywidualnie. Miałem trenera od przygotowania fizycznego, z którym pracowałem dwa razy w tygodniu. Mój przyjaciel pracuje w Kalwariance i mogłem tam również raz, dwa razy w tygodniu trenować z tym zespołem. Chodziło o to, żeby poczuć piłkę, bo wiadomo, że głód piłki był ogromny. Robiłem też różne rzeczy indywidualnie. Tak, żeby cały czas być w ruchu i żeby forma była utrzymana. Nie ma co się jednak oszukiwać. Żaden ciężki trening nie zastąpi rytmu meczowego. Tego na pewno brakuje. Brakowało też dyscypliny. Przez ostatnie dwadzieścia lat ten rytm był i dlatego te ostatnie cztery miesiące były dla mnie tak ciężkie. Cieszę się, że wróciłem do żywych.

Marcin Wasilewski do Wisły trafił na koniec swojej bogatej kariery, a mógł przy ul. Reymonta grać już wcześniej. „Biała Gwiazda” w przeszłości kilka razy przymierzała się do wychowanka Hutnika. – Było kilka podejść, rozmowy były prowadzone – przyznał „Wasyl”. – Wiadomo, z jakim skutkiem. Coś zawsze stało na przeszkodzie. Teraz Wisła była bardzo konkretna i zdeterminowana. Chciałbym bardzo podziękować włodarzom klubu za zaufanie, jakim mnie obdarzyli. Wiadomo, że jestem jedną, wielką niewiadomą. Zrobię teraz wszystko, żeby na boisku odwdzięczyć się na boisku.

Pierwszy raz Wisła starała się o Wasilewskiego w 2000 roku. Zagrał nawet sparingu z Ruchem Radzionków, ale ostatecznie na Reymonta wtedy nie trafił.
– Pierwszy raz oferta pojawiła się jeszcze gdy grałem w Hutniku, za czasów Oresta Lenczyka w Wiśle. Wtedy pojawiła się jednak również oferta z GKS-u Katowice i tam podjąłem rozmowy, a do Wisły nie trafiłem.

Dodajmy, że jak się później miało okazać, Wasilewski nie trafił również do Katowic, a ostatecznie został piłkarzem Śląska Wrocław.

Zapytaliśmy nowego piłkarza Wisły, ile czasu potrzebuje, żeby nadrobić zaległości w stosunku do reszty zespołu i kiedy będzie gotowy do gry w lidze. – Ciężko mi to jest ocenić – przyznał Wasilewski. – Większość czasu trenowałem indywidualnie, a nie z zespołem. Teraz mam parę dni, żeby zobaczyć, na jakim pułapie jestem. Rozmawiałem już z trenerem, również ze szkoleniowcem od przygotowania fizycznego. Wiem, że na pewno dostanę dodatkowe treningi, żeby dojść do takiej odpowiedniej formy, którą będę mógł zaprezentować na boisku. Braki są, ale będę jak najszybciej chciał je zniwelować, żeby jak najlepiej zaprezentować się na boisku.

W Wiśle Wasilewski będzie grał z numerem 27. Ten wybór tłumaczy w następujący sposób: – Z tym numerem gram od jedenastu lat. Jestem z nim związany emocjonalne. Cieszę się, że ten numer był wolny w Wiśle i będę mógł z nim grać.
Ostatecznie Wasilewski zdecydował się na Wisłę, ale nie kryje, że to nie była jedyna opcja. – Było kilka ofert z zagranicy, były z Polski, ale jestem w takim wieku, że mam rodzinę, dzieci i trzeba było brać również to pod uwagę – tłumaczy zawodnik. – Wiadomo, jeśli jest się samemu, to można wziąć plecak i jechać na drugi koniec świata. Jeśli ma się rodzinę, to trzeba myśleć bardziej racjonalnie. Dlatego cieszę się, że zostaję w Krakowie i że to wszystko udało się pogodzić.

Do gry w Wiśle Wasilewskiego namawiali również piłkarze Wisły. „Wasyl” przyjaźni się m.in. z Pawłem Brożkiem, ale jak przyznaje, inni również zachęcali go, żeby związał się z „Białą Gwiazdą”. – Nie tylko z Pawłem się znam. Również z „Głową”, „Małym”. Jest kilka osób, z którymi znam się od dłuższego czasu i nie ukrywam, że oni też mieli duży wpływ na moją decyzję. Trochę presji z ich strony było. Tak to wyglądało – zdradza piłkarz.

Zapytany, czy w okresie, gdy nie miał podpisanego kontraktu z żadnym klubem, zastanawiał się już nad zakończeniem kariery, tłumaczy: – Gra w piłkę, to jest ogromna przyjemność, której mi brakowało. Co jest w tym najpiękniejsze. To, że wstaje się rano i robi się to, co się kocha, a jeszcze ma się za to godziwe pieniądze. Mnie nadal to sprawia przyjemność. Zdrowie dopisuje, choć dla mnie to też jest ogromna niewiadoma. Chciałbym jak najszybciej zobaczyć, czy nadaję się do gry w piłkę. Jeśli uznam, że nie, to sam pójdę do włodarzy klubu i o tym powiem. Nie będę oszukiwał ludzi, którzy we mnie wierzą, ani kibiców. Zobaczymy, jestem pozytywnie nastawiony, ale wszystko zweryfikuje boisko.

We wtorek Wisła zagra sparing z Puszczą Niepołomice. Marcin Wasilewski zapytany, czy jest szansa, że wystąpi już w tym spotkaniu, mówi krótko: – Szansa jest.

Przy okazji konferencji nie brakowało również pytań nie tylko o Wisłę. Dziennikarze pytali np. Wasilewskiego, czy utrzymuje kontakt z Bartoszem Kapustką, z którymi grali razem w Leicester, a który występuje teraz we Freiburgu? – Z Bartkiem mam cały czas kontakt – mówi „Wasyl”. – Rozmawialiśmy nawet po jego ostatniej bramce, którą zdobył. Bardzo się cieszę, że w końcu „odpalił”, że w końcu dostał szansę i że w końcu gra. Zaprezentował się z dobrej strony. Dla takiego zawodnika jak Bartek najważniejsza jest gra. Cieszę się, że zdobył tę bramkę. Myślę, że teraz będzie miał już „z górki”. Oby tak było.

Wasilewski kilka razy podkreślił, że najpierw chce zobaczyć, ile brakuje mu do formy pozostałych piłkarzy Wisły. Nie chciał ich również oceniać i mówić o celach, związanych z grą w krakowskim zespole. – Nie chciałbym rozmawiać o celach. Ciężko jest mi również oceniać kolegów, z którymi dzielę szatnię. Nie jestem od oceniania, więc nie chciałbym tego robić.

Zapytany, jak zmieniła się polska liga przez ten czas, kiedy go w niej nie było, dodaje: – Nie chcę oceniać, bo inaczej pewne rzeczy widzi się z boiska, inaczej z trybun, a jeszcze inaczej w telewizji. Na pewno zmieniły się stadiony, którymi możemy pochwalić się w Europie. A na głębszą analizę, ocenę zdecyduję się, gdy trochę pogram.

Wszystko wskazuje na to, że w Wiśle Marcin Wasilewski będzie grał na środku obrony wspólnie z Arkadiuszem Głowackim. Zapytany, czy miał już okazję tworzyć taką parę z „Głową”, np. w reprezentacji Polski, „Wasyl” mówi: – Nie przypominam sobie, żebyśmy z Arkiem grali na środku obrony. Zawsze mijaliśmy się w kadrze. W parze jako stoperzy chyba nie mieliśmy okazji zagrać. Jak czegoś takiego nie pamiętam.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto