Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozwścieczone amstaffy omal nie zagryzły labradora

Katarzyna Tokarczyk
Cezar powoli dochodzi do zdrowia pod troskliwą opieką właścicieli
Cezar powoli dochodzi do zdrowia pod troskliwą opieką właścicieli Izabela Bodziony
Mieszkańcy ulicy Partyzantów w Starym Sączu od kilku lat żyją w strachu przed agresywnymi amstaffami, które biegają bez opieki. W niedzielę, 7 kwietnia, psy zaatakowały i dotkliwie pogryzły labradora. Takich przypadków było więcej.

- Znaleźliśmy go już pogryzionego. Świadkowie mówili, że te amstaffy gryzły, szarpały i ciągnęły naszego psa po asfalcie. Bardzo dużo osób próbowało je rozdzielić od naszego Cezara, ale nic nie pomogło bo były jak w amoku - mówi Izabela Bodziony, córka właściciela Cezara.

Gdy zjawił się właściciel agresywnych psów, zagwizdał a one grzecznie wskoczyły do jego auta.

- Świadek powiedział nam, że ten człowiek śmiał się i cieszył, że jego psy poradziły sobie z większym od nich - mówi Izabela Bodziony. - Nasz pies był w fatalnym stanie, cały czas jest na antybiotykach ma problemy z tylną, pogryziona mocno łapą - mówi pani Izabela.

Nie zachował ostrożności

Na miejsce zdarzenia został wezwany patrol policji, który postępowanie wyjaśniające.

Właściciel psów, które zaatakowały labradora, odpowie za niezachowanie środków ostrożności przy trzymaniu zwierząt, co podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany - mówi Aneta Izworska z Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu.

Do podobnego zdarzenia doszło w Starym Sączu w czerwcu 2016 r. Te same amstaffy pogryzły na ul. Partyzantów labradora Diego, który był na spacerze ze swoim panem.

- Syn nie dał rady sam ich odpędzić, pomagali mu sąsiedzi. Diego miał odgryzione ucho i pogryzione dwie łapy- opowiada Danuta Miłek. Państwo Miłkowie zgłosili sprawę na policji, upominali się o informacje dotyczące przebiegu sprawy. - Na nasze pisma nie dostaliśmy odpowiedzi - dodaje właścicielka Diega.

W końcu złożyli sprawę do sądu, domagając się zwrotu kosztów leczenia swojego psa. Sąd ukarał właściciela amstaffów grzywną w wysokości 490 zł, której ten do dziś nie zapłacił. Groźne psy dalej biegają, a ludzie się ich boją.

- Te psy pogryzły barany w Moszczenicy, zaatakowały też listonosza. Chyba musi dojść do tragedii, żeby ktoś się tym zajął - mówi Danuta Miłek i dodaje, że teraz na spacer z psem zabierają gaz dla ochrony przed amstafami.

Winien jest człowiek

- Gaz nie zawsze jest skuteczny, szczególnie, gdy mamy do czynienia z rozwścieczonym psem - przestrzega Krzysztof Szymański, szkoleniowiec psów. Uważa, że nieodpowiedzialny właściciel amstaffów nie zasługuje na posiadanie psów. Jego zdaniem po jednym takim zdarzeniu nie ma prawa zdarzyć się następne, bo właściciel agresywnych psów swoim postępowaniem naraża zdrowie i życie także ludzi.

W lipcu ubiegłego roku, do ministra spraw wewnętrznych i administracji wpłynęła petycja w sprawie wpisania amstaffów na listę ras niebezpiecznych. Autor w petycji podkreśla, że te psy prawie we wszystkich krajach europejskich uważane są groźną rasę. Wwiezienie psa tej rasy do Wielkiej Brytanii czy Niemiec jest zakazane. W Norwegii i Danii, jest całkowity zakaz posiadania tej rasy.

FLESZ: Zwierzęta na drodze - jak uniknąć wypadku?

<br>
[polecane]4754797,14971153,15517562,16388295,16310813,16344653;1[/polecane] ,embed.html

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Rozwścieczone amstaffy omal nie zagryzły labradora - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto