Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia w Rokowie. Kolejna niezrozumiała zbronia

Bogumił Storch
Cały Roków zastanawia się, co w minioną niedzielę wydarzyło się w tym domu. Śledztwo prowadzi wadowicka prokuratura
Cały Roków zastanawia się, co w minioną niedzielę wydarzyło się w tym domu. Śledztwo prowadzi wadowicka prokuratura Bogumił Storch
W Rokowie pod Wadowicami para seniorów zginęła od ciosów nożem. Nie będzie łatwo ustalić co się tam stało.

Tragedia wstrząsnęła tą miejscowością w niedzielę, ok. południa. Wezwani na miejsce policjanci zastali zwłoki małżeństwa: 73-letniej kobiety i 75-letniego mężczyzny.

Zgłosił to mieszkający z nimi ich dorosły syn. Lekarze, po przybyciu na miejsce, mogli jedynie stwierdzić zgon pary. Na ratunek było za późno.

Sprawę bada wadowicka prokuratura. Śledztwo prowadzone jest pod kątem artykułu 148 Kodeksu Karnego, czyli zabójstwa. Nie jest typowa sprawa, bo przyjmując najbardziej prawdopodobną według śledczych wersję, sprawca nie żyje, choć wg. przecieków z śledztwa, mężczyzna miał kilka ran od noża.

Większość odpowiedzi na pytanie, jak doszło do zabójstwa i jaki był jego motywów, mają dać wyniki sekcji zwłok, która odbyła się w poniedziałek. Są one analizowane przez biegłych i prokuratorów.

Nieoficjalna wersja wydarzeń jest na razie taka, że do tego, tzw. rozszerzonego samobójstwa doszło z powodów rodzinnych kłótni.

W to nie wierzą jednak we wsi. Tutaj wszyscy uważają, że tragiczne zdarzenia, związane są tak naprawdę z silnym uczuciem, które łączyło parę seniorów.

Sąsiedzi zapewniają, że to było normalne, zgodne i kochające się małżeństwo a ich cała, wielopokoleniowa rodzina dobrze żyła z sąsiadami.

Jak usłyszeliśmy, 73-letnia kobieta była chora i sparaliżowana, jeździła na wózku inwalidzkim. Jej mąż także był schorowany.

- Najprawdopodobniej zabił żonę, żeby ulżyć jej w cierpieniu - mówi kobieta, która znała obu małżonków, od - jak twierdzi - kilkudziesięciu lat. - Wychowali troje dzieci, mieli już wnuki i jak każde małżeństwo czasem się kłócili, nigdy jednak nie było między nimi jakichś dzikich awantur i nie kończyły się one przemocą. Nie widziałam, by sąsiadka chodziła na przykład z podbitym okiem - mówi mieszkanka Rokowa.

Potwierdza to inny z mieszkańców, mężczyzna w średnim wieku, który w poniedziałek, dzień po tragicznych wydarzeniach, modlił się za dusze zmarłych sąsiadów przy kaplicy w Rokowie. On też uważa, że staruszek chciał w ten sposób zaoszczędzić małżonce cierpień z powodu jej coraz gorszego stanu zdrowia.

- Tak się widać kochali, że jedno nie mogło patrzeć, jak drugie cierpi a choroby coraz bardziej ich dotykały. Mogło być tak, że mąż bał się samotności i życia w ostatnich swoich latach bez żony - przypuszcza.

To nie pierwszy przypadek, w naszym regionie, gdy motyw zbrodni nie jest jednoznaczny.

Tak było dwa lata temu w Kętach, gdy 76-letni Józef R. udusił swoją żonę w łóżku a potem sam zgłosił się do kęckiego komisariatu policji. Tam też mówiono, że mógł zabić żonę z litości, bo oboje byli poważnie chorzy. Kobieta nie była w stanie samodzielnie się poruszać. Okazało się, że zbrodnia była efektem walki o pilota do telewizora.

Sądy biorą pod uwagę okoliczności każdej zbrodni. Tak było z matkobójcą z Wilczkowic koło Brzeszcz, który dostał wyrok 3,5 roku pozbawienia wolności, choć prokurator żądał 12 lat więzienia.

Okolicznością łagodzącą była jego trudna sytuacja w domu. Chora psychicznie matka przez wiele lat znęcała się nad rodziną. W tym przypadku uznano, że syn nie planował zbrodni, po prostu „puściły mu nerwy”. Udusił ją paskiem od spodni.

ZOBACZ KONIECZNIE:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto