Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ukraińcy w Starogardzie Gd.: "W naszym kraju nie da się żyć" [ZDJĘCIA]

AG
Niektórzy przedsiębiorcy dziś przyznają, że bez Ukraińców trudno by im było realizować plany produkcyjne.

Tylko w powiecie starogardzkim, od początku roku do 19 marca, 76 pracodawców złożyło w urzędzie pracy 1051 oświadczeń o powierzeniu pracy Ukraińcom. Najwięcej - agencje zatrudnienia. Jedna z nich złożyła 273 oświadczenia. Ukraińcy stali się lekiem na problemy kadrowe w wielu zakładach w Polsce.

Irynę Moldavianu wypędziła z Ukrainy nie tyle wojna z Rosją, co wysokie ceny. Niektóre rachunki, jak mówi, powiększyły się o 80 proc. Bez trudu znalazła agencję pracy, która załatwiła jej zatrudnienie w starogardzkiej firmie produkującej wiązki kablowe. Agencja wynajęła dla niej oraz innych pozyskanych Ukraińców dom. Ma półroczne zezwolenie na zatrudnienie w Polsce. Gdy się skończy, załatwi sobie kolejne. Jest zadowolona. Tyle tylko, że w Krzywym Rogu pozostawiła 12-letniego syna, Władysława. Iryna nie ma męża, dzieckiem zajmuje się więc jej mama.
- Jeśli tylko mam wolne, jadę do niego. Dojazd zajmuje mi dwa dni. Najpierw jadę autobusem do Gdańska, a stamtąd również autobusem do Kijowa, z Kijowa do Krzywego Rogu. Ostatnio widziałam się z synem w święta - mówi Iryna. - Wyjechać musiałam, za ukraińską pensję nie dało się żyć. Chciałabym tu zostać, ściągnąć syna, ale to nie jest takie proste. Bo te polskie pensje są dobre, gdy je zawozimy na Ukrainę. Nie wiem, czy dałabym radę zagospodarować się tu z synem. Na pewno nie mogłabym kupić w Polsce mieszkania - opowiada.

Ivan Kashchavtsev pozostawił na Ukrainie 1,5-rocznego syna i 8-letnią córkę. Zajmuje się nimi żona. Rodzina, jak mówi, jest oddalona od niego o 32 godziny jazdy autobusem. On również pracuje w starogardzkiej firmie produkującej wiązki kablowe. Przez Połtawę, w której mieszkał, przejeżdżały transporty wojskowe m.in. do Doniecka. Widział je przez okna galerii handlowej, w której sprzedawał elektronikę. - Na szczęście przelatujących kul nie było - tłumaczy. - Nas zaczął wykańczać głęboki upadek gospodarki. Mogliśmy żyć u siebie, w dobrobycie, a teraz musimy być u innych na dorobku. A winna temu polityka. Z Ukrainy do Polski wyjeżdżają całe bloki, całe ulice. Ludzie nie wytrzymują stagnacji i tego, że nic nie idzie do przodu. Tam ciągle bez zmian. Chciałbym, żeby tu była moja rodzina, ale syn ma dopiero 1,5 roku, nie chcę go ciągnąć po tych wynajętych pokojach - twierdzi Ivan.

Firma AQ Wiring Systems STG najpierw zatrudniała kilkoro Ukraińców. Sprawdzili się, więc przyjęli kolejnych i kolejnych. Dziś w fabryce pracuje 40 pracowników zza wschodniej granicy. Zajmują się montażem wiązek kablowych lub zaciskaniem końcówek na prasach. Początkowo w firmie mieli obawy, czy Ukraińcy sobie poradzą, bo dokumentacja techniczna jest w języku polskim. - Obawy były zupełnie niepotrzebne, bo Ukraińcy bardzo szybko uczą się polskiego. Staramy się ułatwiać im pracę i część dokumentacji została przetłumaczona na ukraiński. Jesteśmy zadowoleni z tych pracowników, bez nich byłoby nam trudno realizować plany produkcyjne. Wraz ze wzrostem sprzedaży chcielibyśmy zwiększać ich zatrudnienie. Mówimy im, aby zapraszali do naszej firmy znajomych albo rodziny z Ukrainy - przyznaje Agnieszka Firańczuk, HR manager w AQ Wiring Systems STG.

Ukraińcy stali się lekiem na problemy kadrowe w wielu zakładach w Polsce. W tych dużych najczęściej pracują na dobrych warunkach, ale w małych, prowincjonalnych firmach bywa bardzo różnie. W 2017 r. inspektorzy pracy ujawnili, że 494 Ukraińców pracowało na Pomorzu nielegalnie. - Najczęściej stwierdzali oni brak zezwolenia na pracę, w tym przypadki powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcowi na gorszych warunkach niż określone w oświadczeniu np. za niższym wynagrodzeniem. Były też przypadki pracy bez zawarcia umowy na piśmie - precyzuje Piotr Prokopowicz, zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Gdańsku.

Na Ukraińcach próbują zarobić też pośrednicy. Anonimowe badania na ten temat przeprowadziła fundacja Nasz Wybór. Ustaliła, że 60 proc. Ukraińców w Polsce (a pytano we wszystkich regionach kraju) spotkało się z koniecznością zapłaty za możliwość podjęcia zatrudnienia. Tymczasem uzyskanie oświadczenia o powierzeniu pracy jest bezpłatne. Agencje zatrudnienia mogą pobierać opłaty, ale wyłącznie z tytułu faktycznie poniesionych kosztów np. dojazdu. Problemem są też klauzule w umowach. Mówią one o dotkliwych karach finansowych za określone działanie lub zaniechanie. Bywa, że przedsiębiorcy sami je wywołują.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na starogardgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto