Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielki brat patrzy. Kamera na każdej latarni w Krakowie?

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Rewolucyjny pomysł na monitoring miejski. Nawet 100 tys. kamer
Rewolucyjny pomysł na monitoring miejski. Nawet 100 tys. kamer Wojciech Matusik / Polskapresse
Radny Łukasz Wantuch chce w tym roku zainstalować od 1000 do 3500 kamer, tworząc nowy system monitoringu miejskiego. Ten budzi sporo kontrowersji. Choć w założeniu pomysł jest słuszny, to krytykują go eksperci, a wątpliwości mają też urzędnicy. Radny wierzy jednak, że pokryje Kraków 100 tys. kamer.

Pomysł ewoluuje od kilku lat. Początkowo Łukasz Wantuch, jeszcze jako radny dzielnicowy z Prądnika Czerwonego, chciał montować kamery w sztucznych sowach i krasnalach ogrodowych. Wyposażone w emitery podczerwieni, by można było robić zdjęcia przestępców i wandali również w nocy. Pomysł budził śmiech i wątpliwości, ale teraz, po ośmiu latach, Wantuch dopiął swego. W niedawno przegłosowanym budżecie miasta na rok 2019 znalazło się 3 mln zł na montaż kamer na Prądniku Czerwonym. Już nie w sowach i krasnalach, ale na każdej latarni ulicznej. Radny wierzy, że jego pomysł okaże się gigantycznym sukcesem i jeszcze pod koniec roku rozszerzy się na inne dzielnice. Pomysł budzi jednak liczne kontrowersje. Do tego wydaje się zbyt skomplikowany technologicznie, aby udało się go uruchomić w kilka miesięcy.

Monitoring bez serwerów i obrazu

- To monitoring, ale zupełnie inny niż dotychczas znany. W normalnym, za monitorami siedzi człowiek, który obserwuje obraz z kilku kamer. W mojej koncepcji nie ma oglądania obrazu na żywo. Ten jest nagrywany cały czas, ale oglądany jest wtedy, gdy doszło do przestępstwa lub gdy ktoś naciśnie przycisk 112 na latarni - tłumaczy radny Wantuch.

Jego pomysł wykorzystuje latarnie uliczne. Na każdej montuje się kamerę na wysokości twarzy człowieka. Przy każdej kamerze znajduje się przycisk alarmowy 112, po naciśnięciu którego zaczyna być nagrywany dźwięk i następuje połączenie z operatorem (na razie nie wiadomo, kto miałby być operatorem systemu), który uzyskuje dopiero wtedy podgląd obrazu z kamery, przy której włączono przycisk alarmowy. Oprócz tego, na co 2-3 latarni, wysoko u góry, ma się znaleźć główna kamera z internetem LTE i dyskiem twardym, która za pomocą sieci wi-fi zbiera nagrania z kilku okolicznych kamer. System ma bowiem nie korzystać z serwerów, które gromadziłyby cały czas nagrania. Te będę usuwane po kilku, kilkunastu dniach. - Dzięki temu monitorujemy każdy centymetr powierzchni publicznej - przekonuje Wantuch.

Na ten cel w tym roku jest przeznaczone 3 mln zł. Na Prądniku Czerwonym jest ok. 3500 latarni. Łukasz Wantuch chciałby zamontować kamery na wszystkich, ale na początek mówi, że wystarczy 1000. W okolicy, obejmującej np. jedną trzecią dzielnicy. W przyszłym tygodniu chce się spotkać na pierwsze rozmowy z zainteresowanymi firmami, a w marcu planuje ogłoszenie przetargu na zakup i montaż kamer w systemie zaprojektuj i zbuduj. Wcześniej musi się też wyjaśnić kwestia, jaka jednostka lub spółka miejska zajmie się tym zadaniem.

Tyle teoria, a jak będzie w praktyce? Trudno uważać, że pomysł radnego da się zrealizować w kilka miesięcy. W Krakowie za monitoring odpowiadają Centrum Zarządzania Kryzysowego oraz straż miejska. Służby, z którymi rozmawiamy, nie chcą się oficjalnie wypowiadać o pomyśle radnego Wantucha. Słyszymy, że to na razie informacje medialne, pomysł bez wielu konkretów, a póki na stole nie wyląduje gotowy projekt czy wniosek do zaopiniowania, to nie ma o czym rozmawiać. Nasi rozmówcy podkreślają, że pomysł jest dość skomplikowany i ciężko teraz cokolwiek komentować. W urzędzie miasta mówią z kolei, że jeszcze w tym tygodniu odbędzie się spotkanie z udziałem ekspertów, na którym pomysł radnego zostanie omówiony pod względem formalno-prawnym.

Ekspert krytyczny

Krytycznie o kamerach Wantucha wypowiada się także radna miejska Alicja Szczepańska (Kraków dla Mieszkańców), była policjantka. Radna poprosiła o opinię ekspertów z Akademii Monitoringu Wizyjnego (AMW). Ta nie pozostawia suchej nitki na pomyśle radnego.

- Koncepcja pana Wantucha jest sporządzona w oderwaniu od warunków technicznych i wymogów, które pojawiają się w wypadku instalacji kamer w przestrzeni miejskiej. Nie uwzględnia realnie występujących w miastach uwarunkowań dla instalacji i pracy kamer. Nie uwzględnia wymagań sprzętowych dotyczących zasilania i transmisji obrazu. Nie uwzględnia, że zagrożenia mają miejsce w różnych miejscach, nie tylko w bezpośredniej bliskości latarń oraz że na jednych obszarach jest większa intensywność zdarzeń, a w innych są one bardzo rzadkie - pisze w swojej konkluzji Paweł Wittich z AMW. Wcześniej wylicza szczegółowo minusy pomysłu radnego, główne techniczne. Za Akademią stoi polski oddział firmy Specialised Projects International, która specjalizuje się w zarządzaniu projektami dotyczącymi systemów bezpieczeństwa.

- Ten pomysł to pomyłka i wyrzucanie w błoto publicznych pieniędzy. 75 proc. telefonów na 112 to zgłoszenia fałszywe. Przy kilku tysiącach kamer będą dowcipy, fałszywe zgłoszenia. Wystarczy, że ktoś powie, że czuł się zagrożony i nie będzie pociągany do odpowiedzialności - mówi radna Szczepańska. Dodaje, że przy tylu kamerach i przyciskach, telefony będą dzwonić cały czas i zabraknie dyspozytorów. - Tak samo braknie patroli policji czy straży miejskiej, żeby odpowiedzieć na każde wezwanie - dodaje.

Łukasz Wantuch jednak nie zraża się i wierzy w powodzenie swojego pomysłu. - System ma spełniać trzy główne funkcje - dowodową (nagrania przestępstw), pomocową (przycisk 112) i prewencyjną. Jeżeli powstanie na Prądniku Czerwonym, to tam się zmniejszy liczba przestępstw, ale te przerzucą się na inne dzielnice. Dlatego docelowo system musi obejmować całe miasto. Liczę, że pod koniec tego roku uda się rozszerzyć o Prądnik Biały, Czyżyny, Mistrzejowice i Grzegórzki. Docelowo w całym mieście będzie 100 tys. kamer - konkluduje Wantuch.

Monitoring po krakowsku

Za rozwojem sieci monitoringu miejskiego mieszkańcy opowiedzieli się w referendum w 2014 roku. Do tej pory szło to jak po grudzie. Dopiero w zeszłym roku Kraków wzbogacił się kolejne kamery. Wiosną 2018 miasto ogłosiło przetarg na rozbudowę systemu monitoringu i montaż 83 nowych kamer na terenie miasta.

Kamery zostały zainstalowane m.in. na: Rynku Głównym, ul. Franciszkańskiej, Dominikańskiej, bulwarach Wiślanych (bulwar Czerwieński), placu Centralnym , al. Solidarności, placu Matejki, ul. Długiej, placu Bohaterów Getta, ul. Grodzkiej, św. Idziego. Wykonana została sieć światłowodowa łącząca te punkty z centrum oglądu na ul. Na Załęczu - które również ukończono w zeszłym roku, oraz na ulicy Cechowej (budynek Straży Miejskiej). Jesienią ogłoszono przetarg na dostawę kolejnych 30 kamer. Po rozbudowie system monitoringu ma liczyć ponad 230 kamer.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Koniec świata jest blisko?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Wielki brat patrzy. Kamera na każdej latarni w Krakowie? - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto