Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bukowiec. W dniu świętego Huberta

Józef Ziółkowski
Myśliwi godnie uczcili swojego patrona
Myśliwi godnie uczcili swojego patrona
W sobotni poranek myśliwi z Koła Łowieckiego Szarak przyjechali na zbiórkę poprzedzającą zbiorowe polowanie w lasach koło Bukowca, w gm. Subkowy. To dzień św. Huberta, patrona myśliwych.

W sobotni poranek myśliwi z Koła Łowieckiego Szarak przyjechali na zbiórkę poprzedzającą zbiorowe polowanie w lasach koło Bukowca, w gm. Subkowy. To dzień św. Huberta, patrona myśliwych.

Mariusz Nagórski, prezes Szaraka chciałby, aby wszyscy i to zadowoleni spotkali się po polowaniu. Będzie wspólne ognisko, na które zaprasza także rodziny myśliwych. Otwarta zostanie myśliwska stanica. Przypomina o bezpieczeństwie podczas łowów. Jan Mazurowski, łowczy koła informuje 37 myśliwych, że wolno polować tylko na dziki, lisy i wyjątkowo w tym dniu na zające.
- Nagonka niech za głośno nie krzyczy i zachowuje się cicho w łowisku - dodaje myśliwy Lucjan Sokołowski.

Wszyscy myśliwi stojąc w wojskowym szyku, dzielą się na dwie grupy. Jedna pojedzie do lasu z łowczym Janem Mazurowskim, a druga z prezesem Mariuszem Nagórskim. Ruszają dwa ciągniki z przyczepami udekorowanymi świerkowymi gałęziami. Mężczyźni stojąc z trudem mieszczą się na przyczepach. Wyboistą leśną drogą wjeżdżają w głąb lasu. Po dojechaniu na miejsce każdy z myśliwych losuje stanowisko. W utrzymaniu porządku pomocne były specjalne kartki, na których wypisano kolejność ustawienia myśliwych w czasie poszczególnych miotów czyli obstawień połaci lasu.
Jan Mazurowski jeszcze raz przypomina o zasadach bezpieczeństwa i stosowania właściwych odległości pomiędzy myśliwymi. Nam pozwolono stanąć obok Józefa Gila.

- Poluję od 1979 roku - mówi Józef Gil. - Miesiąc temu ustrzeliłem 80-kilogramowego dzika, lubię też polować na lisy, bardzo trudno jest go ustrzelić. Dużo jest lisów, a mało zajęcy. Hoduję też 35 kuropatw, które zostaną wypuszczone na wiosnę.
Pan Józef tłumaczy, jak zachowuje się zwierzyna. - Gdy idzie nagonka, dziki uciekają przed nią - mówi. - Gdy, przy niesprzyjającym wietrze, wyczują człowieka potrafią położyć się i przeczekać zagrożenie. Podobnie
zachowują się zające. Kończymy rozmowę, bo z oddali słychać pohukiwania naganiaczy. Nastaje cisza, ale wśród traw słychać szelest. Okazały lis biegnie na granicy trawy, krzaków i sosnowego lasu, kluczy. Kilkanaście metrów od nas siedzi Zdzisław Zyntek. Zwierzą zobaczywszy myśliwych wbiega pomiędzy nich i ucieka w las. Pierwsza z obław zakończona, ani jednego wystrzału.

Wracamy do ciągnika z przyczepą i jedziemy na kolejne łowisko. Myśliwi opowiadają pierwsze wrażenia. Mówią, że Lucjan Sokołowski spudłował strzelając do lisa, a do dzików nie udało się trafić Kazimierzowi Spojnarowiczowi, Romanowi Spierewce i Michałowi Suszkowi. Nie jest łatwo trafić w gęstwinie leśnej zwierzynę, która zna każdą ścieżkę. Myśliwy może strzelać mając dobrą widoczność tylko z odległości 40 metrów.
Na kolejnym łowisku żaden z myśliwych nie oddał strzału. Korneliusz Ciesielski mówi, że widział jakieś zwierzęta w gęstwinie. Gdy myśliwi zbierają się, z zagajnika wybiegają dwa duże jelenie. Wszyscy z zdumieniem patrzą na galopujące zwierzęta.

Zatrzymujemy się na drodze, jest czas na łyk gorącej herbaty z termosu Kornela Ciesielskiego. Myśliwi odpoczywają, niektórzy z nich przysiedli na pniach drzew. Kazimierz Kurlapski mówi, że lubi chodzić do lasu, chociaż brakuje mu czasu. Zarządza firmą i ciągle są jakieś sprawy do załatwienia. Ostatnio chorował i przeszedł operację. Chodzenie sprawia mu trudność. Pójście do lasu traktuje jako rozrywkę. Ryszard Morawski na śródleśnej drodze wyznał nam, że kiedyś był tancerzem baletowym. Kornel Ciesielski pracuje za granicą, ale nie odmówił sobie spotkania z kolegami z okazji hubertusowego święta. W czasie kolejnej zasadzki Romanowi Spierewce udaje się ustrzelić lisa.
- Biegł w moją stronę - mówi Lucjan Sokołowski - ale kolega był szybszy.
W ostatniej obławie staję obok Kazimierza Bigusa. Ma on 13 stanowisko.
- Może wyjść nam lis, bo jest górka - mówi Kazimierz Bigus. - Lis jest wielkim cwaniakiem, ale i tchórzem, dlatego lubi chodzić górkami, żeby wszystko wiedzieć.

Obok nas dzięcioł stuka w drzewo, nieco dalej skrzeczy sójka. Kazimierz Bigus mówi, że ten ptak może obwieszczać niebezpieczeństwo. Po chwili z krzaków na drogę wyskakuje sarna. Nastaje cisza. Nagle powietrze rozrywa huk wystrzału, tuż obok nas uciekają dwa dziki, jeden czarny a drugi w białe plamy. Po chwili dowiadujemy się, że wcześniej Kazimierzowi Spojnarowiczowi udało się położyć jednego dzika. Pretendent na króla pudlarzy staje się jednym ze zwycięzców.
- W czasie polowania oddano tylko 19 strzałów, 13 razy pudłowano. Padły 2 dziki, 3 lisy i 1 zając. - mówi nam Mariusz Nagórski, prezes koła.
Gdy wracamy z lasu na polanę, gdzie znajduje się budynek stanicy myśliwskiej, czekają na nas goście i Kazimiera Brzeska, żona Alojzego, założyciela koła Szarak. Zgodnie z tradycją, zwierzęta ułożono na dywanie z gałęzi świerku. Każdemu odegrano hymn.
Jan Mazurowski jest zadowolony, że w ciągu kilku miesięcy udało się wybudować myśliwską stanicę o powierzchni 100 metrów kw. Mówi, że trudno oszacować jej koszt. - To praca społeczna myśliwych - dodaje Mazurowski - obok drewnianego budynku jest staw, a także miejsce gdzie można palić ognisko, wokoło są drewniane stoły i ławy. J. Mazurowski mówi, że powstaną jeszcze odkryte wiaty. Myśliwi z koła Szarak zajmują się także hodowaniem kuropatw i bażantów. W tym roku wypuszczono 60 kuropatw i 70 bażantów, 120 jest hodowanych. Wypuścił je Tadeusz Janiszewski w Gniszewie.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto