Boże Narodzenie w domu Karoliny zawsze pachną piernikiem. Od kiedy została żoną i mamą, tradycję kontynuuje już we własnych czterech ścianach. Właśnie przygotowała piernikowy zaczyn.
- Przepis znam z zeszytów babci Stefci, góralki z krwi i kości – opowiada. - Nieco go zmodyfikowałam, bo babcia, choć piekła i gotowała doskonale, to korzystała z tego, co miała – dodaje.
Na korzenny przysmak trzeba czekać kilka tygodni
Owa modyfikacja sprowadziła się do zamienienia margaryny na masło, a miodu sztucznego na prawdziwy. Ciasto wylądowało w kamiennym garnku, gdzie spędzi najbliższe dwa tygodnie. Zostanie upieczone przed świętami, aby zdążyło odwilgnąć na czas wigilii. Trzeba się tutaj jednak liczyć z tym, że „zmiękczanie” może się jednak nieco wydłużyć i korzenny przysmak trafi na stół na Nowy Rok.
Przysmak z długą historią
Teraz trochę historii. Otóż warto wiedzieć, że piernik ma długą tradycję, która sięga czasów pogańskich. Jak historia donosi, pierwsze pierniki były plackami z miodu i miażdżonych ziaren pszenicy. Z czasem dochodziły kolejne składniki. W kuchni staropolskiej piernikowe ciasto przygotowywane było już w połowie listopada. Jeśli wierzyć opowieściom, zaczyn na piernik był tak cenny, ze wliczany był w posag panien na wydaniu.
- Babcia Stefcia pochodziła z Dębna Podhalańskiego – opowiada Karolina. - Historia jej pobytu na ziemi gorlickiej zaczyna się od Gładyszowa – dodaje.
Gdzieś pomiędzy pracą a domem trafiła na dziadka, co ostatecznie przywiodło ich do Kobylanki.
- Z dzieciństwa pamiętam nie tylko piernik, ale też codzienne obiady i najlepszą zupę pomidorową na świecie. O ile piernikiem jakoś sobie radzę, to smaku zupy nie jestem w stanie powtórzyć. To samo dotyczy łazanek z kapustą – dodaje z uśmiechem.
Piernikowy zaczyn musi odstać swoje
Na stół trafia mąka, jajka, miód, masło, mieszanka korzennych przypraw, mleko. Masło topi się w garnku, po chwili trafia do niego miód, cukier. Gdy wszystko zamienia się w jednolitą masę, zostaje odstawione do ostudzenia. U Karoliny – na balkon. W tym czasie do akcji kuchennej wkracza mały Staś, który też chce mieć czynny udział w przygotowaniu, a nie tylko pałaszowaniu, świątecznych przysmaków. Zresztą mama obiecała mu, że zostanie mu powierzone ważne zadanie: wymieszanie mąki z korzennymi przyprawami. Dostaje do ręki wielką drewnianą łyżkę i zaczyna mieszać. Jest wyraźnie przy tym zachwycony, a zapał, z którym oddaje się pomocy, jest naprawdę godny podziwu.
Na stół trafia również masa maślano-miodowa z którą łączy się pozostałe składniki. Pachnący zaczyn trafił do kamiennego garnka.
- To też po babci Stefci – mówi.
Naczynie z cenną zwartością zostało przykryte ściereczką i odstawione w chłodne, ale ciemne miejsce. Przed świętami Karolina wypiecze z nich piernikowe blaty. Przełoży je domowym śliwkowym gęstym powidłem. Takim, które smażyło się przez kilka letnich dni.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?