Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cracovia. Łukasz Skrzyński: "Pasy" widzę w pierwszej trójce

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Łukasz Skrzyński to były zawodnik m.in. Wisły Kraków, Polonii Warszawa, Zawiszy Bydgoszcz, ale to w Cracovii zagrał 89 meczów w ekstraklasie, był jej zawodnikiem przez 6 lat. Był dyrektorem sportowym, założycielem szkółki piłkarskiej, a wkrótce podejmie nowe zajęcie.

Zgodzi się pan, że mecz Cracovii z Rakowem był jednym z lepszych w tym sezonie w jej wykonaniu?

Czy ja wiem… Druga połowa była zdecydowanie najlepsza, pierwsza nie. Po przerwie Cracovia dominowała nad przeciwnikiem i „złamała” go. Pierwsza połowa nie zapowiadała tego, że gospodarze strzelą trzy gole, raczej zanosiło się na to, że kto pierwszy strzeli – wygra.

Cierpliwość prof. Filipiaka procentuje. Zrobił dobry ruch nie zwalniając trenera Probierza, kiedy było źle. Może zebrać tego efekty. Na razie jest to zaczyn, ale może zebrać tego efekty.

Zaczęło się wszystko zmieniać, jeśli chodzi o ruchy kadrowe. Większą odpowiedzialnością obarcza się zawodników, dawniej wszystko skupiało się na trenerze, było to „polowanie na czarownice”. To jest złożony problem, jeśli chodzi o funkcjonowanie bądź nie zespołu. Dawniej zawodnicy mogli sobie pozwolić na alibi – winę trenera – a teraz ta odpowiedzialność rozkłada się na nich. Prezesi teraz nie zwalniają trenera, tylko szukają przyczyn, co może być przyczyną słabszej dyspozycji zawodnika.

Co się panu w Cracovii najbardziej podoba?

Wszystkie formacje funkcjonują na dobrym poziomie. Nie ma podziału, że np. obrona dobrze funkcjonuje, w ofensywa nie wykorzystuje sytuacji. Jest to zbilansowane, wszyscy stają na wysokości zadania, jest stabilność między grą ofensywną, a defensywną.

Zespół jest zbilansowany, ale ktoś może zarzucić, że są to dobrzy rzemieślnicy, brakuje gwiazd, piłkarzy, którzy przyciągaliby na stadion kibiców. Też pan to tak widzi?

Na pewno nie ma takiego bardzo kreatywnego zawodnika, nieszablonowego. To było widać, choćby w ostatnim meczu, kiedy to Raków nastawił się na defensywę i stałe fragmenty gry. Ktoś taki przydałby się do środka pola, taki jakim był dawniej Piotrek Giza.

Na którym miejscu widzi pan Cracovię po sezonie?

W pierwszej trójce.

A na najwyższym stopniu podium?

Zespół jest bardzo mocny, ale to indywidualności rozstrzygają o losach mistrzostwa, czy meczu finałowego. Jeśli Cracovia dokona takiego transferu, to wtedy będzie można śmiało powiedzieć, że może zdobyć tytuł mistrza Polski. Na tę chwilę to może być różnie. Legia Warszawa ma indywidualności znacznie większe.

Mówimy o dobrych stronach Cracovii, a co jeszcze w niej niedomaga?

Być może są to mecze ze słabszymi rywalami. To wyświechtane powiedzenie, że każdy trener uczula zawodników przed lekceważeniem przeciwnika, ale to nie jest lekceważenie, tylko takie myślenie – skoro graliśmy z lepszymi i daliśmy sobie radę, to co się nam może stać? To za duża pewność siebie.

Trenerowi Probierzowi można było zarzucić, że stawia głównie na obcokrajowców, wychodziło ich 8, 9 w pierwszej jedenastce. Mecz z Rakowem pokazał inny wymiar drużyny – pięciu Polaków, a kończyła mecz z sześcioma w składzie. Kibice bardziej utożsamiają się z drużyną, w której są wychowankowie, Polacy, niż obcokrajowcami nie zawsze pierwszego wyboru.

Trzeba jednak spojrzeć na to, kim się dysponuje? Zobaczmy juniorów Cracovii, dopiero ostatnie mecze jesienią pozwoliły na to by myśleć pozytywnie o utrzymaniu. W rezerwie jest trochę młodych chłopaków, są liderami IV ligi, ale na ich wejście do zespołu potrzeba czasu. Skoro gra się o wysokie cele, puchary, to ciężko wprowadzić dwóch, trzech zawodników. Tak jest wśród młodzieży, że pojawiają się utalentowani chłopcy, a potem przez 3-4 lata nie ma napływu dobrych zawodników. Na przykład w Lechu z 10 piłkarzy można wybrać kilku, a tu z dwóch trzeba wybrać jednego i robi się problem. Jeszcze wiele zależy od pozycji na jakiej gra. Nawet gdyby trafił się genialny stoper to przeskok z piłki juniorskiej do seniorskiej jest duży. Dlatego świetnym ruchem była reaktywacja zespołu rezerw. Chodzi o to, by juniorzy nie ginęli, tylko można zobaczyć, jak funkcjonują w dorosłej piłce.

Dla pana jako zawodnika Cracovii jednorodnej, w której obcokrajowiec był zjawiskiem, spojrzenie na kadrę, w której jest tylu zagranicznych piłkarzy jest na pewno ciekawe. Pan jako były dyrektor sportowy Zawiszy doskonale wie, że zbyt wielu obcokrajowców w szatni nie kończy się dobrze.

Jest na to lekarstwo, chodzi o to, by z danej nacji było maksymalnie dwóch zawodników, żeby nie tworzyć enklaw, które nie będą mogły znaleźć wspólnego języka z resztą zespołu. Widzę, że coraz więcej klubów pod tym kątem pozyskuje zawodników.

Trend jest jednak taki, że sprowadza się obcokrajowców, a nie Polaków.

Tu jest problem finansowy. Jeśli do zespołu I ligi czy tego walczącego o utrzymanie w ekstraklasie zgłosi się klub walczący o coś, to kwoty transferowe są bardzo znaczące. Nie każdy może zaspokoić roszczenia klubu macierzystego. Będąc dyrektorem spotykałem się z tym. Co innego sytuacja z wolnym zawodnikiem. Na transfery gotówkowe z klubu do klubu najczęściej decyduje się Legia Warszawa.

W obecnej kadrze Cracovii kto ma największy potencjał transferowy? Kogo będzie można sprzedać za spore pieniądze?
Wdowiaka. Jest już kilka lat w ekstraklasie. Także Helik. Nie wiem co z Lusiuszem. To bardzo ciekawy chłopak, ale mało jeszcze przebojowy. Musi więcej gry wziąć na siebie, choć dla niego to duży przeskok zostać podstawowym zawodnikiem w tym wieku. Podoba mi się Pik, ma bardzo duży potencjał. Czekam na jego powrót.

A pana nie ciągnie do powrotu do tej największej w naszym kraju piłki?

Ciągnie. Zakończyłem działalność w swojej szkółce – Top Soccer Academy Skawina, bo chciałbym trafić do piłki seniorskiej. Przemyślałem sprawę i ona mnie bardziej interesuje. Nie wiem jeszcze w jakim charakterze, mam kilka pomysłów. Do końca roku podejmę decyzję. Jeśli chodzi o kursy trenerskie to mam UEFA A.

Koledzy z drużyny poszli drugą trenerską – Piotr Giza prowadzi IV-ligowe rezerwy Cracovii, Marcin Cabaj szkoli bramkarzy, Wojciech Ankowski jest trenerem Wiślan.

Tak, walczą z sobą w IV lidze. Praca w niższej lidze jest bardzo ciężka. Człowiek jest wszystkim, trenerem, kierownikiem, masażystą. Trzeba zrozumieć zawodników, którzy pracują, a swoją pasję chcą realizować po niej.

Poziom piłki jest słabszy niż za pana czasów. Cracovia była mocna zawodnikami z Krakowa i okolic, nie miała wielkich wzmocnień. Ciężko się jej było wedrzeć do ścisłej czołówki. Nie ma co dyskredytować osiągnięć dzisiejszej drużyny, ale chyba jest jej łatwiej.

Najlepsi Polacy w wieku 17-18, a nawet 16 lat wyjeżdżają za granicę. Nie da się stworzyć kolonii Polaków w kilku klubach, którzy graliby w reprezentacji. Teraz powołania do kadry to dwóch zawodników, a dawniej to była połowa kadry. Dostać się do Legii, Lecha mógł tylko zawodnik, który byłby na topie ze trzy lata lub reprezentant Polski. Teraz młody piłkarz zagra 2-3 mecze genialne i robi się z niego przyszła gwiazdę. A pokora determinuje dalszy sukces.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Cracovia. Łukasz Skrzyński: "Pasy" widzę w pierwszej trójce - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto