Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Inwestycja w Oświęcimiu, która trwała ponad 100 lat

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau
„Szkieletor” w Krakowie czy „Błękitny wieżowiec” w Warszawie to wcale nie były najdłużej trwające inwestycje w Polsce. Pod tym względem rekordy pobił "Stary teatr" w Oświęcimiu, którego budowa tak naprawdę zakończyła się po ponad 100 latach

Historia „Starego teatru”, charakterystycznej budowli przy ul. Leszczyńskiej w Oświęcimiu, ma ponad 100 lat. Wbrew nazwie budowla nigdy teatrem się nie stała. Dopiero w październiku została ukończona.

- Okazuje się, że „Szkieletor” w Krakowie czy „Błękitny wieżowiec” w Warszawie to wcale nie były najdłużej trwające inwestycje w Polsce - zauważa dr Piotr Setkiewicz, kierownik Centrum Badań Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.

Budowla przy Leszczyńskiej bije pod tym względem rekordy. Jej początki sięgają około 1916 roku. Ostatecznie dopiero na początku października tego roku udało się ją ostatecznie zakończyć i zagospodarować na potrzeby Międzynarodowego Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście działającego w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Teatr i giełda pracy

Powstanie „Starego teatru” związane jest z wielką emigracją ludności na przełomie XIX i XX wieku z polskich ziem znajdujących się wówczas pod zaborami. Głównie byli to Polacy z Galicji, ale wśród emigrantów znajdowali się także Ukraińcy, Rusini, Żydzi.
Niewielka stacja kolejowa w Oświęcimiu stała się główną bramą dla emigrantów wyruszających w świat „za chlebem”.

- Przechodziła tędy emigracja okresowa do Niemiec, Danii czy Szwecji oraz stała do Stanów Zjednoczonych, Kanady, Brazylii - mówi Wioletta Oleś, dyrektor Muzeum Zamek w Oświęcimiu. – Tutaj koncentrował się ruch emigracyjny z całej właściwie Galicji - dodaje.
Wynikało to z położenia Oświęcimia, który wówczas był miastem granicznym u zbiegu granic trzech imperiów: Austrii, Prus i Rosji, a jednocześnie dużym węzłem kolejowym z połączeniami do Austrii i Niemiec. Dlatego to właśnie z oświęcimskiej stacji emigranci jechali koleją najpierw do Hamburga lub Bremy, skąd dalej statkami płynęli do Nowego Jorku bądź Buenos Aires.

Z policyjnych zapisków z 1902 r. wynika, że dziennie przez oświęcimską stację przewijało się nawet po kilkuset wychodźców. Oprócz emigrantów kręciło się pełno różnych ajentów, którzy oferowali najlepsze warunki podróży. Z drugiej strony pruscy ziemianie przyjeżdżali sami, aby na miejscu wybrać sobie ludzi do pracy. W 1906 r. tylko do Prus przez Oświęcim wyjechało 73 tys.560 robotników, a - jak donosiła ówczesna prasa - rozmiary tej wędrówki ludów przybierały jeszcze z każdym rokiem na sile.

Niestety, dla wielu emigrantów podróż „za chlebem” kończyła się już na oświęcimskim dworcu - za sprawą naciągaczy i oszustów. Często kończyło się to wielkimi dramatami, gdy wychodźcy tracili cały dorobek życia. W końcu władze austriackie postanowiły w 1915 roku zająć się problemem. Tak rozpoczęła się na Zasolu budowa stacji kontrolnej z urzędem pośrednictwa pracy dla emigrantów sezonowych wyjeżdżających w poszukiwaniu pracy do Niemiec, Danii i innych krajów. Wkrótce stanęło kilkadziesiąt budynków według projektu inż. Otto Nadolskiego. Wśród nich budowla przy Leszczyńskiej, która odbiegała wyglądem od reszty.
W założeniu miał to być teatr połączony z giełdą pracy dla emigrantów. Chodziło o to, aby ludzie oczekujący tutaj na oferty pracy mogli zobaczyć jakieś przedstawienia. Budynek nie został jednak skończony
.

Osada i koszary

Tymczasem skończyła się I wojna światowa , zmieniły się granice, a w ślad za tym Oświęcim stracił znaczenie jako miasto nadgraniczne. Budynki na Zasolu opustoszały. Władze polskie nie miały pojęcia co z nimi zrobić aż do 1920 roku, gdy doszło do konfliktu polsko-czechosłowackiego. Polacy mieszkający na Zaolziu zaczęli dostawać od tamtejszych władz nakazy opuszczenia granic Czechosłowacji. Wtedy przypomniano sobie o Zasolu w Oświęcimiu, gdzie nowe miejsca zamieszkania znaleźli uchodźcy z Zaolzia. Powstała nawet szkoła. „Stary teatr” pozostał jednak niewykorzystany.

Z czasem część mieszkańców Osady Barakowej, jak nazwane zostało osiedle, wyjechała. Część budynków wykorzystano na koszary wojskowe Garnizonu Oświęcim. Do nich włączony został także „Stary teatr”.

Plany esesmanów

Po rozpoczęciu budowy przez Niemców obozu koncentracyjnego Auschwitz budynek „Starego teatru” znalazł się w strefie obozowej, ale esesmani nie za bardzo wiedzieli na co go przeznaczyć. Na początku miało to być miejsce spotkań koleżeńskich dla załogi SS. Niszczejący budynek nie za bardzo się jednak do tego nadawał. - 18 października 1940 roku powstał więc pierwszy projekt zagospodarowania „Theatergebaude” - zaznacza dr Piotr Setkiewicz.

W marcu 1941 roku na budynku zainstalowano syrenę alarmową, która była włączana zawsze w razie ucieczki więźniów.
W kolejnych latach esesmani mieli różne pomysły na to, jak urządzić „Theatergebaude”. Berlin obiecał im nawet pieniądze na ten cel. Według jednego z projektów, miała w nim powstać piwiarnia, kręgielnia i scena z całym zapleczem i kuchnią. Główna sala na najniższej kondygnacji przewidziana była na 770 osób.

Po 1942 roku, gdy do obozu zaczęto przywozić Żydów, obiekt stał się jednym ze składów i magazynów obozowych na rzeczy osobiste, które im zabierano. Oprócz tego część wykorzystano na mydlarnię. Znalazł się tutaj także skład cyklonu B. Z tego okresu nie zachowało się zbyt dużo archiwalnych zdjęć. - Nie był to obiekt chętnie fotografowany przez esesmanów - dodaje historyk.

Spór o klasztor

Po zakończeniu wojny „Stary teatr” znalazł się w granicach Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Nie był wykorzystywany. W latach 60. ub. wieku powstały tutaj magazyny Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska. Tutaj także przez 5 lat składowały skóry do produkcji obuwia Południowe Zakłady Przemysłu Skórzanego w Chełmku.

Na początku lat 80. muzeum przekazało budynek miastu, a to siostrom karmelitankom, które przybyły w 1984 roku, rozpoczynając adaptację budynku na potrzeby klasztoru kontemplacyjnego. Niewiele ponad rok później rozpoczęły się protesty środowisk żydowskich na Zachodzie, które przekonywały, że obecność klasztoru w tym miejscu obraża uczucia Żydów. W ten sposób rozpoczyna się długi tzw. spór o Karmel w Oświęcimiu.

W wyniku interwencji papieża Jana Pawła II w 1993 roku siostry przeniosły się do nowego klasztoru, zbudowanego kilkaset metrów dalej od byłego obozu, ale spory o budynek, który znalazł się w rękach Stowarzyszenia Ofiar Wojny trwały dalej. W końcu w 2002 r. Sąd Rejonowy w Oświęcimiu uznał, że Stowarzyszenie ma wydać budynek Skarbowi Państwa, który w kwietniu 2004 r. przekazał go Muzeum Auschwitz-Birkenau. Wkrótce po tym zapadła decyzja, że powstanie tam siedziba Międzynarodowego Centrum Edukacji o Auschwitz i Holo­kauście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Inwestycja w Oświęcimiu, która trwała ponad 100 lat - Gazeta Krakowska

Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto