Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mówią o nich "dawcy organów". Co 10. śmiertelna ofiara wypadku w Małopolsce jechała na motorze

Marcin Lejko
Grzechy motocyklistów wg policji: szaleńcza prędkość, brawura, nieprawidłowe wyprzedzanie, niesygnalizowanie manewrów
Grzechy motocyklistów wg policji: szaleńcza prędkość, brawura, nieprawidłowe wyprzedzanie, niesygnalizowanie manewrów archiwum
Zdaniem policjantów, na polskich drogach pojawia się coraz więcej ludzi, którzy na motocyklach czują się niemal bezkarni. - Każdy 18-latek bez doświadczenia może teraz zrobić prawo jazdy i wsiąść na motor, który rozwija ogromne prędkości - mówi Dymura.

Najszybsze motocykle rozpędzają się dzisiaj do setki w 3-4 sekundy. To prawie tyle samo, co bolidy Formuły 1. Jednak gdy dochodzi do zderzenia, prawa fizyki są nieubłagane. O jeżdżących na motorach mówią "dawcy organów". - Niektórzy lekarze jednak twierdzą, że motocykliści wcale nie są dobrymi dawcami, bo po wypadku żaden organ się nie nadaje do przeszczepu - mówi Krzysztof Dymura z małopolskiej drogówki.

Zdaniem policjantów, na polskich drogach pojawia się coraz więcej ludzi, którzy na motocyklach czują się niemal bezkarni. - Każdy 18-latek bez doświadczenia może teraz zrobić prawo jazdy i wsiąść na motor, który rozwija ogromne prędkości - mówi Dymura.

- To prawda, są wśród nas też mniej rozsądne osoby, ale to jest mniejszość - broni motocyklistów Jarosław Maj, ratownik z Fundacji R2, który na jednośladzie jeździ ponad 30 lat. - Tacy zdarzają się przecież w każdej grupie - dodaje. Przyznaje jednak, że w grupie ryzyka są głównie ludzie młodzi, do 25. roku życia, którzy mają już jakieś umiejętności, ale nadal brakuje im doświadczenia.

Jak doświadczony motocyklista czuje się na polskich drogach? - Jak ssak wśród dinozaurów - mówi Maj. - Trzeba wszystkich omijać, cały czas uważać i mieć oczy dookoła głowy - dodaje.

Pociesza fakt, że kierowcy samochodów w ostatnich latach zaczęli zmieniać podejście do użytkowników dróg jeżdżących na motocyklach. - Dawniej bywało, że ludzie otwierali drzwi samochodów, żeby nie można ich było wyminąć w korku, zajeżdżali drogę. Teraz się to już nie zdarza - podkreśla Jarosław Maj.

Zdaje sobie też sprawę, że opinia o motocyklistach, jako "dawcach narządów", nie jest wyssana z palca. - Część rzeczywiście wsiada na motor, jakby się wybierała na plażę. W sandałach, koszuli. Bez odpowiednich zabezpieczeń, zapiętego kasku. A warto powiedzieć, że to najgorsze co można zrobić, bo założenie niezapiętego kasku przy wypadku może spowodować poważne uszkodzenie kręgosłupa.

Inna sprawa to tragiczny stan polskich dróg, na których motocyklista może się poczuć jak na prawdziwym polu minowym. - Każda dziura czy koleina to dla pędzącego jednośladu prawdziwa pułapka, szczególnie w nocy, gdy trudno ją wypatrzyć - mówi Maj.

W Małopolsce w zeszłym roku zginęło 27 motocyklistów, a 247 zostało rannych. Oznacza to, że co 10. osoba, która straciła życie na małopolskich drogach była użytkownikiem jednośladu. To dużo, tym bardziej , że motocykle stanowią niecałe 5 proc. wszystkich pojazdów, które poruszają się po drogach naszego województwa.

Wypadki z udziałem motocyklów są najczęściej spowodowane nadmierną brawurą kierujących. - Za duża prędkość, nieprawidłowe wyprzedzanie i przejeżdżanie przez przejścia dla pieszych, niesygnalizowanie manewrów - wylicza Krzysztof Dymura. Najwięcej kolizji zdarza się w czasie weekendów.

Jak twierdzi Dymura, najgorsze jest to, że niektórym motocyklistom wydaje się, że gdy wsiadają na swój ścigacz, przestają ich obowiązywać wszelkie przepisy. - Dla przykładu: mieliśmy w Krakowie w zeszłym roku zlot motocyklistów przy ulicy Opolskiej - mówi Dymura. - Nasi funkcjonariusze byli tam razem z uczestnikami. Na początku było fajnie, ale później włączyło im się "bzikowanie". Przekraczali dozwolone prędkości, zaczęli jeżdzić po Opolskiej na jednym kole i tak dalej.

Gdy funkcjonariusze zaczęli sprawdzać szalejących motocy-klistów, okazało się, że kilku nie miało nawet prawa jazdy. - To pokazuje, jak niektórzy lekceważą przepisy, nawet pod okiem policjantów - podkreśla Dymura.

Inny przykład z Tarnowa. Jakiś czas temu młody chłopak jechał za szybko i nie zatrzymał się do kontroli. Podczas pościgu się zabił, bo nie zapanował nad maszyną na zakręcie. - Później ojciec przychodził z pretensjami, że to nasza wina, bo policjanci zaczęli go gonić - mówi Dymura.

Fundacja R2

Działający od 5 lat ratownicy na motorach patrolują w każdy weekend Kraków i niosą pomoc poszkodowanym w wypadkach.

Medycy z fundacji dysponują dwoma motocyklami ratowniczymi, siedmioma maszynami treningowymi i czterema rowerami. Każdy z nich jest wyposażony w specjalistyczny sprzęt ratowniczy, m.in. defibrylatory, folie chroniące ofiary przed utratą ciepła i materiały opatrunkowe.

Dzięki temu że ratownicy poruszają się na motorach, mogą szybciej dotrzeć do poszkodowanych i udzielić im pomocy. Fundacja R2 jest współorganizatorem akcji "Bezpieczni na drodze".

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolsce

60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mówią o nich "dawcy organów". Co 10. śmiertelna ofiara wypadku w Małopolsce jechała na motorze - Małopolskie Nasze Miasto

Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto