Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Noworoczne zwyczaje na ziemi chrzanowskiej

mb
Z Henryką Haduch, etnografką z Muzeum Nadwiślański Park Etnograficzny w Wygiełzowie i Zamek Lipowiec rozmawiamy o zwyczajach noworocznych.

Wczoraj przywitaliśmy nowy, 2015 rok. Większość szampanem i zabawą taneczną do białego rana. A jak żegnali stary i witali nowy rok nasi pradziadowie?
Na ziemiach powiatu chrzanowskiego ani np. oświęcimskiego w ubiegłych wiekach nie świętowano hucznie powitania nowego roku. Ten zwyczaj przyszedł do nas z zachodu i większych miast.

Nie odwiedzano się w domach, nie pito szampana i nie życzono pomyślności?
U nas bogatą tradycję ma okres świąt Bożego Narodzenia, a potem zwyczaje związane z kolędowaniem aż do Trzech Króli, czyli 6 stycznia.

Dziś kolędników jak na lekarstwo. Śmierć, anioły i diabły można tylko spotkać w niektórych wsiach. No i jeszcze na corocznym przeglądzie Herody organizowanym przez chrzanowski Dom Kultury...
Dawniej kolędnicy pukali niemal do każdego domu. Wśród nich nie było nigdy kobiet. W ogóle kobiety w okresie świątecznym były jak nieproszeni goście. Wierzono, że przynoszą pecha, szczególnie jeśli przychodziły w gości w Wigilię Bożego Narodzenia. Jeśli jakaś zapukała do drzwi, zwykle nie wpuszczano jej do środka.

Dziś wśród Herodów znajdują się i kobiety, a częściej małe dziewczynki.
To prawda i niestety duże odejście od tradycji. W dzisiejszych czasach trudno jednak namówić chłopców do kultywowania starych zwyczajów.

Podobno kolędowanie to był dawniej rodzaj zalotów.
To była świetna okazja, by młodzi kawalerowie podczas odwiedzin w domach wypatrzyli swoją wybrankę. Jeśli spodobała im jakaś panna, a jej ojciec jako gospodarz pozwolił spałaszować chłopakowi smakołyki z choinki, to był znak na zgodę na dalsze zaloty. Wówczas kawaler musiał wziąć na siebie odpowiedzialność i dążyć do zaręczyn. W dawnych czasach rodzice panien na wydaniu sami zapraszali do domu kolędników. To był taki początek swatania.

Ale niektórzy kolędnicy nie szukali żony, a zarobku...
Wśród nich byli głównie chłopcy z uboższych domów. Podczas obchodu mogli liczyć nie tylko na poczęstunek u gospodarzy, których odwiedzili, ale także na datki finansowe.

A co mieli symbolizować kolędnicy?

Nieśli ze sobą życzenia. Wtedy każdy żył z tego, co dała mu ziemia. Ludzie sami piekli chleb ze swego zboża, wyrabiali masło, pili mleko od swoich krów. Najlepszym życzeniem dla nich było życzyć urodzaju i płodności pól.

Dawniej choinki nie były tak strojne jak dzisiaj. Zdobiły jednak domy tak samo do Trzech Króli?
Ten zwyczaj przetrwał do dziś, choć faktycznie choinki były skromniejsze. Zwykle były to tylko gałązki powieszone nad drzwiami przybrane smakołykami: owocami, piernikami, czyli tym, co dała natura lub sami zrobili.

A co się działo po 6 stycznia?
Kończył się okres świąteczno-noworoczny i życie wracało do normy. Tak samo jak w dzisiejszych czasach nasze... a

Rozmawiała Magdalena Balicka

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto