Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trwa spór o zakres zakazu handlu w niedziele

Zbigniew Biskupski AIP
Zuzanna Jóźwiak/Polska Press
W Sejmie wciąż trwa spór o zakres zakazu handlu w niedzielę. Przesądzone wydaje się, iż ostatecznie sklepy będą czynne w co drugą niedzielę, ale w zestawieniu z obowiązującymi już wolnymi dla handlu dniami świątecznymi będzie spore zamieszanie; np. w listopadzie nie zrobimy zakupów w ani jedną niedzielę. Dlatego pracodawcy dalej stoją na stanowisku, by nie ograniczać sklepów, ale dać poszerzyć - przez zmiany w kodeksie pracy - uprawnienia pracowników.

Jak powiedział poseł Janusz Śniadek, przewodniczący podkomisji ds. projektu o zakazie handlu w niedziele – „Istotą tej ustawy jest to, żeby ograniczyć handel w sklepach wielkopowierzchniowych, wykorzystujących swoją przewagę konkurencyjną i w ten sposób tworzących monopol, odbierających obroty małym sklepom osiedlowym i tak naprawdę zabijających te sklepiki”. Wypowiedź ta w pewnym sensie uzasadnia duży opór zarówno członków podkomisji, jak i przedstawicieli NSZZ Solidarność, przed uregulowaniem kwestii wolnych niedziel dla pracowników handlu poprzez zmiany w Kodeksie pracy.

Dwa bieguny sporu można scharakteryzować opiniami. Janusz Śniadek, przewodniczący sejmowej podkomisji – „Istotą tej ustawy jest to, żeby ograniczyć handel w sklepach wielkopowierzchniowych”. Koalicja branży handlowo-usługowej – „Skupmy się na pracownikach. Zagwarantujmy im – poprzez Kodeks pracy – dwie niedziele wolne w miesiącu, zamiast zamykania całego handlu i usług”.

Pracodawcy są przekonani, a opierają się na doświadczeniach węgierskich, że proponowane przez nich rozwiązanie jest jedynym, które zagwarantuje pracownikom handlu dwie wolne niedziele w miesiącu, bez niepotrzebnych komplikacji dla społeczeństwa (60 proc. Polaków sprzeciwia się zakazowi) oraz konsekwencji finansowych dla przedsiębiorców (spadek obrotów o 9,6 miliarda zł, zatrudnienia o 36 tysięcy osób), a finalnie również skarbu państwa.

Natomiast ostatnie posiedzenia podkomisji dały jasny obraz tego, że w projekcie zakazu handlu rzeczywiście chodzi o zakaz handlu, a nie o wolne niedziele dla pracowników. Aktualna sytuacja do złudzenia przypomina tą na Węgrzech z 2015 roku. Niestety skutki – w szczególności dla w ten sposób chronionych właścicieli małych sklepów – również mogą być podobne. Na wskutek wzrostu obrotów w czwartek i piątek – odpowiednio o 24 proc., 21 proc. - wiele sieci handlowych wydłużyło godziny pracy od poniedziałku do soboty.

Duże sklepy wprowadzały również liczne obniżki cen, właśnie w celu przyciągnięcia klientów w inne dni tygodnia. W efekcie Węgrzy kupowali jedzenie na zapas, a małe sklepy, które mogły być otwarte w niedziele, zaczęły plajtować na niespotykaną skalę. Ich właściciele zasilili natomiast grono osób bezrobotnych, które straciły pracę w konsekwencji wprowadzenia zakazu. Zakaz wpłynął też na wynagrodzenia pracowników, którzy nie mogli już liczyć na 50% dodatki za pracę w niedziele, a za nadgodziny dodatek wynosił jedynie 30 proc.

- Pomysłodawcy projektu, chociaż kierowani chęcią ochrony drobnych przedsiębiorców, poprzez nieprzemyślane zapisy w ustawie, mogą im bardzo zaszkodzić. Dla przykładu porównajmy sytuację właścicieli dwóch kwiaciarni, prowadzących samodzielnie sprzedaż na zbliżonej powierzchni, we własnym budynku oraz w centrum handlowym. Mimo tego samego rodzaju działalności, właściciel kwiaciarni zlokalizowanej w centrum handlowym zostanie zmuszony do zaprzestania działalności, chociaż sprzedaż kwiatów należy do wyjątków nie objętych zakazem.

Do szeregu negatywnych konsekwencji zakazu handlu w niedziele dochodzi więc również niesprawiedliwe traktowanie drobnych przedsiębiorców, ze względu na miejsce prowadzenia działalności – mówi Radosław Knap, Dyrektor Generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych.

Jak wynika z Raportu PwC, możliwość prowadzenia sprzedaży w niedziele przysługiwałaby ok 10 proc. sklepów w obiektach handlowych (pozostałe to spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, spółki akcyjne oraz sklepy o powierzchni uniemożliwiającej prowadzenie sprzedaży jedynie przez właściciela). Oznacza to, że koszty eksploatacyjne będą dzielone na dziesięciokrotnie mniejszą liczbę najemców, co w konsekwencji oznacza ich 6-krotny wzrost.

Wobec wzrostu czynszu i oczekiwanej niższej sprzedaży należy spodziewać się, że najemcy nie zdecydują się na działalność w niedziele. Galerie i obiekty handlowe pozostaną zamknięte.

Do takiego wzrostu czynszu doszło w około rocznym okresie obowiązywania zakazu handlu w niedziele na Węgrzech. Nieliczne sklepy prowadzące handel w ten dzień musiały liczyć się z wyższym czynszem za wynajęte powierzchnie, niż najemcy, którzy nie prowadzili wówczas handlu.

WIDEO: Latamy coraz więcej

Autor: Agencja Informacyjna Polska Press, x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto