Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzebinia. Dariusz P. nadal uczy jeździć

Magdalena Balicka
czytelniczka GK
Instruktor nauki jazdy, były policjant, potrącił na pasach dwoje dzieci. Miał w krwi alkohol. Według sądu to zbyt niewielkie przewinienie, by zabrać mu prawo jazdy. Nadal uczy jeździć.

Skandal, kolesiostwo, niesprawiedliwość - tak o decyzji chrzanowskiego Sądu Rejonowego mówią trzebinianie, którzy nie mogą się pogodzić z tym, że były policjant odzyskał prawo jazdy i nadal uczy kursantów jeździć, choć trzy tygodnie temu potrącił na pasach dwoje dzieci i był pod wpływem alkoholu.

- Rzeczywiście, Dariusz P. nie dostosował się do sygnalizacji świetlnej na przejściu dla pieszych przy ul. 1 Maja w Trzebini i potrącił dwoje dzieci - przyznaje Elżbieta Jopek, szefowa chrzanowskiej prokuratury, dodając, że były policjant, aktualnie właściciel szkoły nauki jazdy, wydmuchał wówczas 0,21 promila alkoholu. Policja zatrzymała mu za pokwitowaniem prawo jazdy.

- Decyzją Sądu Rejonowego w Chrzanowie uprawnienia zostały mu jednak zwrócone. Sąd uznał, że leczenie nieletnich trwało krócej niż siedem dni, więc zdarzenie zakwalifikowano jako kolizję, nie wypadek. Poza tym ilość alkoholu była poniżej granicy określanej prawem jako przestępstwo - precyzuje prokurator Jopek, zastrzegając, że prokuratura została wyłączona ze sprawy.

Ewa i jej przyjaciółka Irena z Trzebini były zbulwersowane potrąceniem dzieci. Gdy kilka dni temu zobaczyły byłego policjanta za kierownicą, a za chwilę potem jak wsiada do "L-ki" i uczy młodego człowieka zasad jazdy, były przekonane, że Dariusz P. łamie prawo i jeździ bez prawa jazdy. We wtorek udało im się zrobić zdjęcia, jak mężczyzna prowadzi samochód. Nagrały też filmik. Gdy dowiedziały się, że sąd oddał mu prawo jazdy, nie mogły w to uwierzyć.

- To kpina i niesprawiedliwość. Gdybym to ja potrąciła człowieka na pasach, pewnie siedziałabym w areszcie. Gdybym miała we krwi ponad 0,2 promila, na pewno nie oddano by mi prawa jazdy, a sąd nie byłby taki pobłażliwy - denerwuje się pani Ewa, dodając, że były policjant powinien tak samo podlegać prawu jak każdy inny obywatel.
- On był przecież szefem drogówki i ścigał za takie przewinienia. Teraz uczy ludzi zasad ruchu drogowego? Jak może być autorytetem, skoro wsiadł za kółko po alkoholu - denerwuje się pani Irena.

Zdanie pań podzielają inni mieszkańcy. - Decyzja sądu to dowód na istnienie układów. Wiadomo, że pan Dariusz ściśle współpracował z sądem. Nic dziwnego, że po starej znajomości postanowili zamieść sprawę pod dywan - mówi pan Józef z Trzebini.

Wtóruje mu Katarzyna, która widziała zajście pod szkołą. - Samochód z "L-ką" potrącił dwoje małych dzieci pod samą szkołą. Były na pasach, przechodziły na zielonym świetle, a pirat drogowy prawie je rozjechał - denerwuje się na samo wspomnienie kobieta, dodając, że jest przekonana, że dzieci będą miały uraz na całe życie.
Reporterom "Gazety Krakowskiej" udało się dotrzeć do mamy potrąconych dzieci w wieku 7 i 14 lat. To nauczycielka języka polskiego pracująca w szkole podstawowej przy ul. 1 Maja. Nie chciała jednak komentować sprawy. Cieszy się, że dzieci są całe i zdrowe.

Grażyna Lipa, szefowa chrzanowskiego Sądu Rejonowego, przyznaje, że 17 października decyzją sądu prawo jazdy trafiło z powrotem w ręce Dariusza P.
- Kierowca przekroczył dopuszczalną ilość promili o 0,01, z tym, że wartość ta była malejąca i zredukowała się w ciągu piętnastu minut - tłumaczy prezes Lipa, dodając, że policja złożyła w tej sprawie zażalenie do sądu, jednak prawdopodobnie nie będzie ono wcale rozpatrywane, bo nie ma ku temu podstaw.
- Wyroki sądu są niezawisłe i nie ma co ich komentować - ucina prezes Lipa.

Mimo licznych prób kontaktu z Dariuszem P. nie udało nam się poprosić go o komentarz w sprawie. Od wtorku nie odbierał telefonu komórkowego.
Andrzej Walaszek, wicedyrektor Wydziału Komunikacji w chrzanowskim starostwie, przyznaje, że to jego wydział może odebrać licencję na prowadzenie szkoły nauki jazdy.

- By to zrobić, musielibyśmy mieć jednak wyrok sądu, którego nie mamy - zaznacza Walaszek, dodając, że zgodnie z przepisami urząd ma ściśle określone ramy prawne, w których może działać.
Jeśli na instruktorze nie będzie ciążył żaden wyrok sądowy, jedyną sankcją, jaka może go dotknąć, to brak kursantów, którzy zaczną omijać jego szkołę szerokim łukiem.

Rozmowa

Z Piotrem Kłyszem, prezesem Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw i Wypadków Drogowych "Feniks" w Łodzi
Były policjant, aktualnie instruktor nauki jazdy, potrąca na pasach dwoje dzieci. Ma 0,21 promila alkoholu. Mimo zdarzenia sąd oddaje mu prawo jazdy i pozwala nadal uczyć zasad ruchu drogowego. Co Pan na to?

Jeśli hospitalizacja trwała krócej niż 7 dni, a poziom alkoholu nie kwalifikował się jako przestępstwo, sąd nie złamał prawa, oddając dokument. Złamał jednak zasady dobrego obyczaju. W oczach ludzi system prawny stanie się wadliwy. Nie zdziwię się, jeśli społeczeństwo odbierze to jako nierówność stron i faworyzowanie byłego funkcjonariusza.

Co według Pana byłoby sprawiedliwe w tej sytuacji?
Uważam, że sąd powinien zastosować surowszą sankcję i odebrać temu człowiekowi prawo jazdy. Jako były policjant i aktualny instruktor powinien być wyjątkowo wyczulony na przestrzeganie zasad ruchu drogowego. Tymczasem podważył swoją wiarygodność. Należałoby cofnąć mu uprawnienia do prowadzenia szkoły nauki jazdy. Nie może tego zrobić jednak sąd. To zadanie dla starostwa powiatowego, ektóre wydaje taki dokument.
Rozmawiała Magdalena Balicka



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto