Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W szpitalu podczas rehabilitacji złamał kość. Teraz walczy o odszkodowanie

Magdalena Balicka
Magdalena Balicka
Piotr Kierc twierdzi, że kość gruchnęła podczas wykonywania bardzo forsownego ćwiczenia. W szpitalu najpierw nie przyznawano się do winy. Teraz nie wykluczają racji pacjenta

40-letni Piotr Kierc z Chrzanowa w kwietniu br. trafił do szpitala na rehabilitację. Podczas ćwiczeń złamał nogę. Teraz walczy o odszkodowanie. Twierdzi, że jego kość udowa nie wytrzymała jednego ze zbyt forsownych ćwiczeń.

Szpital do tej pory utrzymywał, że noga złamała się sama, np.podczas przesiadania się z łóżka na wózek. To wykluczało wypłacenie zadośćuczynienia przez ubezpieczyciela. W środę dyrektor szpitala Krzysztof Kłos poinformował naszych dziennikarzy o zmianie stanowiska.

- Przesłuchaliśmy rehabilitanta, który wcześniej był na urlopie. Nie wyklucza, że kość mogła złamać się podczas ćwiczeń - przyznaje Krzysztof Kłos, dodając, że szpital ponownie złożył wniosek do ubezpieczyciela w tej sprawie.

- Wolelibyśmy pójść na ugodę, tym bardziej że pan Kierc nie żąda wygórowanej kwoty, bo kilkanaście tysięcy złotych. Sprawa może jednak skończyć się w sądzie. Na razie nic więcej powiedzieć nie mogę - zaznacza dyrektor szpitala.

Życie pana Piotra zmieniło się pięć lat temu. Przyjechał do Chrzanowa w odwiedziny do matki z Austrii, gdzie mieszkał na stałe. Tam założył rodzinę i tam do dziś mieszkają jego dwie córki.
- Było około godz. 10. Wracałem do domu pieszo. Przechodząc przez ulicę, kilkaset metrów od domu, zostałem potrącony przez rozpędzony samochód - wspomina mężczyzna. Do dziś walczy z ubezpieczycielem o odszkodowanie po wypadku.

Po wypadku lekarze nie dawali mu szans. Miał połamane całe ciało wraz z kręgosłupem i uszkodzony mózg. Nie został jednak przerwany rdzeń kręgowy, dlatego Piotr wraz z rodziną mocno wierzyli, że dzięki rehabilitacji znów stanie na nogi.

- Postępy były ogromne. Z roślinki Piotrek z każdym dniem stawał się coraz bardziej samodzielny, choć nadal jeździ na wózku - przekonuje Janina Kierc, matka Piotra. Sprzedała własną działkę i samochód, bo zaczęło brakować pieniędzy na regularne ćwiczenia. - Jedna godzina zabiegu kosztuje 100 zł. Na początku Piotr miał trzy zabiegi w tygodniu i dwa specjalistyczne masaże. Teraz rehabilitant odwiedza go tylko raz w tygodniu, a czasem rzadziej.

Niewielki pokoik, w którym mieszka 40-latek, przypomina salę do ćwiczeń. - Przed złamaniem nogi udawało mi się samemu stanąć przy poręczach, usiąść na łóżku, podciągnąć się na drabince - opowiada pan Piotr. Złamanie kończyny zablokowało postępy i na nowo przykuło go do fotela.

- Wszystko przez jedno zbyt forsowne ćwiczenie, do którego zmusił mnie w szpitalu rehabilitant - przekonuje mężczyzna. Opowiada, że rehabilitant położył go na łóżku, kładąc przed nim dużą piłkę. - Musiałem trzymać się tej piłki, zmienić pozycję, tak by pośladkami dotknąć pięt. I wtedy coś bardzo strzeliło. Ćwiczenia od razu się skończyły i zawieźli mnie na salę - relacjonuje mężczyzna, dodając, że nie poczuł bólu. Na początku nie wiedział, o co chodzi.

- Jestem sparaliżowany. Niczego nie czuję. Zorientowałem się, że coś jest nie tak z nogą dopiero dwa dni później, gdy udo zaczęło dziwnie puchnąć - opowiada, dodając, że to była jedyna zdrowa kość w jego ciele, która nie była pogruchotana podczas wypadku.
- To był młody, może 20-letni rehabilitant. Może nie miał doświadczenia - zaznacza pani Janina, matka Piotra.

Pan Piotr ma w ciele mnóstwo metalowych stabilizatorów. - I w dodatku ma jeszcze problemy z mową - zaznacza.
Po wypadku zaprzepaściły się też jego marzenia o otwarciu własnej firmy. Wszystkie oszczędności już dawno poszły na leki i ćwiczenia.
Choć mimo krzywdy, jaka go spotkała na co dzień jest pogodny i nie traci nadziei, czasami dopada go depresja. Zwłaszcza ostatnio.

- Wszystko przez tę niesprawiedliwość. Jak lekarze mogli się wypierać winy, skoro do złamania doszło pod ich dachem. Sam nogi nie złamałem, bo niby jak? Młotkiem? - denerwuje się pan Piotr.

Pieniądze bardzo by mu pomogły w dalszym leczeniu. - Ja naprawdę nie chcę od nikogo wyłudzić pieniędzy. Nie potrzeba mi drogich ubrań, willi ani samochodu. Chcę, by mnie było stać na rehabilitację, dzięki której znów być może stanę na nogi i zobaczę się w końcu z ukochanymi córkami - wyznaje ze łzami w oczach Piotr Kierc. Liczy, że zmiana stanowiska przez szpital wpłynie na decyzję ubezpieczyciela i wypłatę odszkodowania jeszcze w tym roku.

Ważne adresy:
Rzecznik praw pacjenta

Ogólnopolska bezpłatna infolinia rzecznika praw pacjenta:
800 190 590
(z tel. stacjonarnych i komórkowych), czynna pn.-pt. w godz. 9-21.
Biuro Rzecznika Praw Pacjenta, ul. Młynarska 46
01-171 Warszawa, tel. 22 532 82 50, e-mail: [email protected]
Szpital Powiatowy w Chrzanowie:
Skargi na działalność szpitala bądź lekarzy można składać w dyrekcji chrzanowskiego szpitala (ul. Topolowa 16) u Krzysztofa Kłosa (tel. do sekretariatu: 32 624 70 00).
Szpital powiatowy w Chrzanowie podlega pod chrzanowskie starostwo powiatowe. Skargi na szpital można składać do starosty Adama Potockiego (tel. 32 625 79 00).

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto