O problemach powodzian, którzy nie mogą doczekać się na obiecaną pomoc, piszemy już od maja. Ludzie z zalanych terenów już wtedy byli zdezorientowani. Nie wiedzieli gdzie się zgłosić i na jaką pomoc mogą liczyć. - Urzędnicy spisali straty, poinformowali, że trzeba dostarczyć zaświadczenie o zarobkach i na tym się skończyło - mówił nam w maju Adam Bernacik z podoświęcimskich Dworów II.
Jak wykazała zakończona właśnie kontrola, którą w 14 małopolskich gminach przeprowadzili urzędnicy wojewody małopolskiego, podobne przypadki zdarzały się znacznie częściej. Do jakich nieprawidłowości dochodziło najczęściej? Było to zbyt powolne przekazywanie zasiłków dla powodzian.
- Zdarzało się, że gdy była już pozytywna decyzja wojewody, samorządy zwlekały z przekazaniem pieniędzy nawet ponad tydzień - mówi Joanna Sieradzka, rzeczniczka wojewody małopolskiego. Pieniądze z zasiłków są przeznaczane na materiały pierwszej pomocy, jak jedzenie, lekarstwa czy odzież, dlatego zwłoka nawet kilku dni mogła być dla powodzian dotkliwa.
Kolejnym grzechem samorządowców było wymaganie od ofiar powodzi niepotrzebnych dokumentów, jak zaświadczenie o wysokości zarobków, które w rzeczywistości nie były potrzebne do otrzymania zasiłku. Urzędnicy zmuszali też osoby ubiegające się o pomoc do wypełniania długiego wniosku służącego do przeprowadzenia wywiadu środowiskowego, choć wojewoda oznajmił, że wywiad środowiskowy jest zbędny.
Urząd Wojewódzki nie chce ujawnić, w których gminach dochodziło do zaniedbań. - 14 gmin to za mała próba - tłumaczy Sieradzka. Kolejne kilkanaście gmin będą poddane kontroli w ciągu najbliższych kilku tygodni.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?