Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakopane: Czy górale męczą swoje konie?

Tomasz Mateusiak
Andrzej Gąsienica Samek, fiakier z Krupówek, pokazuje kopyta swojego konia. Jego zdaniem, są zdrowe
Andrzej Gąsienica Samek, fiakier z Krupówek, pokazuje kopyta swojego konia. Jego zdaniem, są zdrowe Tomasz Mateusiak
Źle podkuty koń to żaden koń - twierdzą doświadczeni kowale. Ich zdaniem, większośc podhalańskich rumaków jest nieprawidłowo podkuta, co powoduje ich cierpienie. Chcą dla górali zorganizować pokaz podkuwania koni w czasie Majówki Tatrzańskiej. Zakopiańscy fiakrzy uważają te oskarżenia za bzdury i kolejną próbę ukazania ich zawodu w złym świetle.

- Wielu górali nie wie, jak prawidłowo podkuć swojego konia. Przez to zwierzęta te cierpią - uważa Jerzy Stach, pracownik Tatrzańskiej Agencji Rozwoju, Promocji i Kultury, od dwóch lat organizujący pod Tatrami zawody w podkuwaniu koni. - To wina tego, że na Podhalu jest dużo koni, a nie ma kowali specjalistów. Wielu gazdów samodzielnie podkuwa zwierzęta metodą chałupniczą.
Fachowe podkucie powinno składać się z kilku etapów. Najważniejszym z nich to... wypalenie w kopycie specjalnej dziury, w którą idealnie dopasuje się podkowa. Na Podhalu takich metod się jednak nie stosuje. - Mówił o tym przed rokiem wybitny hipolog prof. Henryk Geringer de Oedenberg z wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego, który oceniał zeszłoroczny konkurs kowali - wyjaśnia Stach.
Sam profesor potwierdził nam, że rzeczywiście z podkuwaniem koni na Podhalu nie jest najlepiej . Podczas zeszłorocznej wizyty w Zakopanem chciał wytłumaczyć góralom, co robią źle, ale nie spotkał się z zainteresowaniem. Wtedy górale odpowiedzieli mu, że są zajęci... zarabianiem dutków.
Zakopiańscy fiakrzy stoją jednak na stanowisku, że nic złego koniom nie robią. - Pewnie, że nie wypalamy kopyt - bulwersuje się Andrzej Gąsienica Samek, fiakier z Krupówek. - To dopiero konia boli. Przecież można przesadzić i przypalić mu nogi. My bardzo dbamy o swoje zwierzęta. Dzięki nim zarabiamy. A konie tanie nie są, więc tylko wariat specjalnie by je okaleczał.
Według górali, między bajki można włożyć także opowieści o tym, że samodzielnie podkuwają oni swoje zwierzęta. Mówią, że w okolicach Zakopanego działa wiele zakładów kowalskich, których właściciele doskonale znają się na swej robocie. - Jak taki spec wyryktuje konika, to aż miło jeździć. Chłopy znają się na swojej robocie. - twierdzi Franciszek Bulcyk, gazda z Dzianisza. - Z koniem to bowiem jak z człowiekiem. Inne "buty" musi mieć do pracy w lesie, a inne na asfalt.

Już 2 maja, podczas XI Wielkiej Majówki Tatrzańskiej, na placu pod Gubałówką odbędzie się druga edycja podhalańskiego konkursu podkuwania koni. Według zapewnień organizatorów, swoje umiejętności zaprezentują tam najlepsi polscy i zagraniczni podkuwacze. Zarówno dla turystów, jak i dla górali będzie więc okazja, by zobaczyć, jak pracują przedstawiciele wymierającego już zawodu kowala. Co więcej, rywalizacja zapowiada się bardzo zażarcie, albowiem organizatorzy jako główną nagrodę dla zwycięzcy ufundowali 2-letnią klacz

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto